Choć minister Krajewski zapowiedział działania dyplomatyczne, które mają mieć na celu odbudowanie tej mniejszości, jego słowa nie napawają optymizmem nie tylko w Polsce, ale i w krajach Unii.
Mercosur coraz bliżej. Polska bez sojuszników
W rozmowie na antenie TVP Info szef resortu rolnictwa nie ukrywał powagi sytuacji. – Dziś tej mniejszości blokującej nie mamy – przyznał. Oznacza to, że jeśli nie uda się w trybie pilnym zebrać wystarczającej liczby krajów członkowskich UE sprzeciwiających się ratyfikacji porozumienia, wejście w życie umowy może być tylko kwestią czasu.
Krajewski zapowiedział, że w najbliższych tygodniach spotka się z ministrami rolnictwa z państw podzielających polskie stanowisko wobec Mercosuru, by próbować stworzyć ponownie skuteczny blok oporu.
– Nie chcę mówić ostrego „tak” ani „nie” – to nie zależy tylko ode mnie. Potrzebna jest współpraca kilku państw członkowskich – powiedział nie nazbyt przekonany polityk PSL.
PiS obwiniany, PiS odpowiada
Minister rolnictwa winą za utratę mniejszości blokującej obarczył – tradycyjnie - poprzedni rząd i byłego komisarza ds. rolnictwa, Janusza Wojciechowskiego, związanego z PiS. Zdaniem Krajewskiego to zaniedbania poprzedników umożliwiły powrót rozmów i doprowadziły do obecnego impasu.
Na te zarzuty natychmiast odpowiedzieli politycy Prawa i Sprawiedliwości. Były minister rolnictwa Robert Telus przypomniał, że za rządów PiS umowa nie została podpisana właśnie dzięki skutecznemu sprzeciwowi. – Dopiero po objęciu władzy przez Donalda Tuska i jego rząd Komisja Europejska ruszyła z pracami pełną parą – zauważył Telus.
Jeszcze bardziej zdecydowanie wypowiedział się Janusz Wojciechowski. – Przez pięć lat mojej kadencji umowa była blokowana. Negocjacje rolnicze zakończyły się jeszcze w 2019 roku, kiedy komisarzem z Polski była Elżbieta Bieńkowska. Mercosur został podpisany dopiero po moim odejściu z KE w grudniu 2024 roku – wyjaśnił.
Czym jest Mercosur i dlaczego budzi kontrowersje?
Mercosur to organizacja zrzeszająca cztery kraje Ameryki Południowej: Argentynę, Brazylię, Paragwaj i Urugwaj. Umowa z Unią Europejską ma na celu stworzenie strefy wolnego handlu między oboma blokami. W praktyce oznacza to ułatwienie eksportu produktów przemysłowych z Europy Zachodniej — głównie Niemiec i Hiszpanii — w zamian za dostęp do rynku UE dla południowoamerykańskich produktów rolnych.
Rolnicy w całej Europie, szczególnie w Polsce i Francji, protestują przeciwko tej umowie, wskazując na nieuczciwą konkurencję. Tanie produkty z Ameryki Południowej, wytwarzane przy znacznie mniej restrykcyjnych normach sanitarnych i środowiskowych, mogą zalać unijny rynek i doprowadzić do upadku wielu gospodarstw.
Polskie organizacje rolnicze, takie jak NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych, ostrzegają, że umowa może „rozłożyć polskie rolnictwo na łopatki”. Z kolei Koalicja Żywnościowa ocenia, że brak mniejszości blokującej to największa porażka obecnego rządu w polityce rolnej.
Czy można jeszcze zatrzymać porozumienie?
Choć oficjalnie umowa została parafowana, jej pełne wejście w życie wymaga ratyfikacji przez państwa członkowskie. Istnieje jeszcze szansa na jej zablokowanie, jeśli co najmniej 13 krajów reprezentujących minimum 35% ludności UE zgłosi sprzeciw — to tzw. mniejszość blokująca w Radzie UE.
Dotąd takim blokiem była nieformalna koalicja m.in. Polski, Francji, Austrii i Irlandii. Jej rozpad — jeśli zostanie potwierdzony — może oznaczać, że Bruksela przejdzie do kolejnych etapów implementacji umowy.
W tle sporu o Mercosur toczy się również gra o przyszłość polityki rolnej Unii Europejskiej. Komisja Europejska, pod presją Niemiec i dużych korporacji przemysłowych, forsuje liberalizację handlu. Rządy krajów peryferyjnych, takich jak Polska, próbują chronić własne rynki i lokalnych producentów. Brak skutecznego sojuszu może oznaczać, że głos polskiego rolnictwa przestanie się liczyć.