Policja, działając na polecenie prokuratury, weszła do siedziby stowarzyszenia w poszukiwaniu dokumentów związanych z Marszem Niepodległości z 2018 roku. Jak relacjonuje Malewski, funkcjonariusze po wejściu zadali pytanie, czy poszukiwane dokumenty znajdują się na terenie budynku. Odpowiedź prezesa była jednoznaczna: „Nie, nie znajdują się tutaj”. Prezes wyraził zdumienie, że służby nie zdecydowały się na wcześniejsze zadanie tego pytania, co mogłoby zapobiec siłowemu wejściu.

W siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przechowywane są również dokumenty Mediów Narodowych, których stowarzyszenie jest wydawcą. Te materiały, jak zaznaczył Malewski, są objęte tajemnicą prasową. Sytuacja ta spowodowała konsultacje funkcjonariuszy z prokuratorem, aby ustalić, jak postępować z zabezpieczonymi dokumentami.

Cała sytuacja wywołała natychmiastową reakcję środowisk narodowych. Tomasz Kalinowski, były członek zarządu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, na serwisie X poinformował o siłowym wejściu oraz o gromadzeniu się ludzi pod siedzibą stowarzyszenia w geście sprzeciwu wobec działań służb.

Należy przypomnieć, że dzisiaj rano policja przeprowadziła również rewizję w domu Roberta Bąkiewicza, byłego prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Bąkiewicz w ostrych słowach skomentował te działania, nazywając je „zemstą polityczną” oraz „bandyterką”. Podkreślił, że choć funkcjonariusze zachowywali się kulturalnie, cała sytuacja była traumatyczna dla jego rodziny. Bąkiewicz dodał, że śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w 2023 roku i dotyczy jednej osoby z Marszu Niepodległości, która rzekomo propagowała faszyzm.

Zarówno Malewski, jak i Bąkiewicz zapowiadają podjęcie kroków prawnych w związku z działaniami służb. Cała sprawa budzi poważne wątpliwości co do jej motywów oraz zgodności z obowiązującymi przepisami. Środowiska narodowe i sympatycy Marszu Niepodległości obawiają się, że te działania mogą być elementem szerszej kampanii politycznej, wymierzonej w organizacje narodowe.