Wedle ustaleń „Politico”, jeśli plany NATO wejdą w życie, przewidziano kilka poziomów gotowości. Pierwszy z nich zakłada gotowość ok. 100 tys. żołnierzy do przemieszczenia się w ciągu 10 dni. Mieliby być to żołnierze z Polski, Norwegii, Estonii, Łotwy i Litwy. Drugi poziom objąłby żołnierzy z takich krajów jak Niemcy, którzy mieliby trafić na wschodnią flankę w ciągu 10-30 dni. Łącznie pod bronią na wschodniej flance ma być 300 tys. żołnierzy szybkiego reagowania.

Teraz w Sojuszu mają trwać ustalenia dot. wkładu poszczególnych członków w to przedsięwzięcie. Potrzebni są żołnierze, szkolenia, sprzęt i amunicja. W związku z ogromnym zapotrzebowaniem Ukrainy na dostarczaną z Zachodu amunicję, pojawiają się wątpliwości, czy wszyscy sojusznicy spełnią swoje obietnice dot. wkładu w nowe plany. Sytuację tę dobitnie zobrazował zastępca asystenta sekretarza obrony USA ds. polityki europejskiej i NATO James J. Townsend Jr.

- „Jeśli nie ma kogoś, kto organizuje spotkanie i mówi wszystkim, co mają przynieść, to wszyscy przynieśliby chipsy, ponieważ są tanie i łatwe do zdobycia”

- powiedział.