We wtorek na antenie RMF24 red. Mazurek pytał Michała Kołodziejczaka z Koalicji Obywatelskiej, czy w kontekście zapowiedzi postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu w ogóle wie, czym jest Zgromadzenie Narodowe.

- „A może nie wiem”

- stwierdził poseł-elekt.

- „Wydawało mi się, że skoro jest pan posłem, to zna pan konstytucję na elementarnym poziomie. To wiedza z WOS-u z podstawówki”

- odpowiedział Mazurek.

Do tej rozmowy Kołodziejczak wrócił w rozmowie z Wirtualną Polską, w której ostro zaatakował dziennikarza RMF.

- „Takie pytania od dziennikarzy, od ludzi, którzy nie rozumieją pewnego poziomu, jak się do nich odpowiada a może nie wiem... Dla mnie to był taki żart do Roberta Mazurka, który robi sobie też żarty z dziennikarzy. To powinna być jakaś wykładnia do zmiany prawa prasowego”

- powiedział przyszły parlamentarzysta.

- „To jest kłamca, oszust i człowiek, który podpierał się półprawdami”

- powiedział o red. Mazurku.

Następnie wysunął jeszcze bardziej absurdalną teorię.

- „Ja dzisiaj mam pełne wątpliwości, czy Zacharowa, którą on zna, nie dostała od niego sygnału: zaatakujcie Kołodziejczaka, wypowiedzcie się na jego temat?”

- wypalił.

Jego insynuacje próbował zatrzymać reporter WP zauważając, że to „chyba zbyt mocne oskarżenia”.

- „Nie zbyt mocne, tylko idące w kierunku tego, jak zachowuje się redaktor radia z największą słuchalnością w Polsce”

- odpowiedział.

Zapewnił też, że jeśli otrzyma jeszcze zaproszenie od red. Mazurka, to z niego skorzysta.

- „Bo koniec poprzedniej rozmowy pokazał, że on poległ i te jego kłamstwa miały bardzo krótkie nóżki”

- stwierdził.