Pod koniec maja prezydent Andrzej Duda ogłosił decyzję o podpisaniu ustawy powołującej komisję ds. zbadania rosyjskich wpływów na polskie bezpieczeństwo w latach 2007-2022. Jednocześnie prezydent zdecydował o skierowaniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego w trybie następczym.

Decyzja prezydenta wywołała ogromne niezadowolenie polityków totalnej opozycji, którzy z jakichś powodów twierdzą, że celem komisji ma być wyeliminowanie z polityki Donalda Tuska. Z pomocą opozycji w blokowaniu badania wpływów Kremla w Polsce natychmiast przyszła Bruksela. Już dzień po ogłoszeniu decyzji prezydenta unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders oświadczył, że Komisja Europejska „nie zawaha się podjąć działań w tej sprawie”. Wczoraj natomiast media, powołując się na wypowiedź wiceszefa KE Valdisa Dombrovskisa, informowały o rozpoczęciu przez KE postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego wobec Polski.

- „Omówiliśmy sytuację w Polsce, a Kolegium wyraziło zgodę na wszczęcie postępowania ws. uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego poprzez skierowanie wezwania do usunięcia uchybienia w związku z nową ustawą o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich”

- powiedział Dombrovskis.

Teraz Polska, w odpowiedzi na wezwanie KE, musi w ciągu 21 dni wyjaśnić wątpliwości unijnych urzędników. Wówczas Komisja może zażądać zmian w prawie, a ostatecznie skierować skargę do TSUE.

Dziś KE oficjalnie potwierdziła wszczęcie postępowania. W komunikacie stwierdzono, że ustawa o komisji ds. rosyjskich wpływów „łamie kilka kluczowych zasad: demokracji, legalności, niedziałania prawa wstecz oraz ogólne zasady pewności prawa”.

- „Komisja uważa, że nowe prawo nadmiernie ingeruje w proces demokratyczny. Działania komisji, np. śledztwa i przesłuchania publiczne, mogą poważnie zaszkodzić reputacji kandydatów w wyborach, a stwierdzenie, że dana osoba działała pod wpływem rosyjskim, może ograniczyć skuteczność praw politycznych osób wybranych w demokratycznych wyborach”

- cytuje komunikat KE Wirtualna Polska.

Wczoraj minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk oświadczył, że polski rząd „ze spokojem przekaże argumenty prawne i faktyczne w tej sprawie po zapoznaniu się z wątpliwościami KE”.