W rozmowie z brytyjskim "The Guardian" Podoljak zasugerował, że takie ataki, jak te dokonane niedawno na Krymie, powtórzą się w następnych miesiącach.

Wczoraj doszło do eksplozji w magazynie amunicji w pobliżu miasta Dżankoj, co Rosja określiła jako sabotaż. Eksplozja miała miejsce także na lotnisku wojskowych w okolicach Symferopola.

Ataki wywołały panikę wypoczywających na Krymie rosyjskich turystów, którzy masowo opuszczali półwysep. Oficjalnie Ukraina nie przyznała się do dokonania ataków.

- Nasza strategia polega na niszczeniu logistyki, przerywaniu linii zaopatrzenia i składów amunicji, a także innych obiektów infrastruktury. To wywołuje chaos w ich szeregach - powiedział Podoljak.

Podoljak wskazał, że ukraińska kontrofensywa różni się od działań wojennych stosowanych przez Rosję, które "wymagają dużej ilości wojsk, które jak gigantyczna pięść są skierowane w jedną stronę".

- Ukraińska kontrofensywa jest inna. Nie stosujemy taktyki z lat 60-tych i 70-tych ubiegłego stulecia - wskazał Podoljak.

Podoljak ironicznie odniósł się także do oficjalnych rosyjskich wyjaśnień, że do wybuchów w bazie lotnicznej w Saki w ubiegłym tygodniu doszło w wyniku wyrzucenia niedopałka papierosa.

- Z pewnością zgadzam się z rosyjskim resortem obrony, który przewiduje, że będzie więcej incydentów tego rodzaju w następnych dwóch-trzech miesiącach. Sądzę, że to może się stać - powiedział ponadto doradca Zełenskiego.

W jego ocenie Most Krymski jest przy tym uprawnionym celem wojskowym.

- To nielegalna konstrukcja, główna brama dla zaopatrzenia rosyjskiej armii na Krymie. Takie obiekty powinny zostać zniszczone - dodał.