Jak widać, lider PO stosuje sprawdzoną już wielokrotnie metodą betonowania swojego elektoratu, który godzi się absolutnie na wszystko, byle „tylko nie PiS”.

Tusk zadeklarował, że jego rząd "zabrał się za porządkowanie tych spraw" i że "państwo polskie nie będzie finansowało więcej takich imperiów jak imperium ojca (Tadeusza) Rydzyka". Ocenił, że nie ma potrzeby dalszego wspierania publicznymi pieniędzmi rozgłośni kierowanych przez duchownych.

Premier zapewnił oczywiście, że jego intencją nie jest "redukowanie aktywności różnych społeczności, form kultury, ekspresji". Oświadczył przy tym także, że sam jest „osobą wierzącą” i zależy mu, aby "wszyscy dobrze się czuli w Polsce".

Tusk skrytykował także "niektórych", którzy w jego ocenie w "ostatnich tygodniach szczególnie intensywnie starają się przekonać opinię publiczną w Polsce, że to jest jakaś wojna religijna, że ktoś chce komuś coś zabrać".

Jednocześnie Tusk zapewnił, że przyjrzy się sprawie Radia Orthodoxia (kościół prawosławny) i nie wyklucza przyznania tej rozgłośni dotacji państwowych.

Ta wypowiedź wpisuje się w bieżącą kampanię przedwyborczą do Parlamentu Europejskiego, w której relacje państwa z Kościołem stanowią jeden z kluczowych tematów politycznych. PO stosuje element walki politycznej z Kościołem w Polsce.