Postawa Niemiec wobec rosyjskiej napaści na Ukrainę od samego początku pozostawia wiele do życzenia. Berlin przejdzie do historii jako główny hamulcowy unijnych sankcji przeciwko Rosji i pomocy dla Ukrainy. Kulisy działań niemieckiego rządu w pierwszych dniach pełnoskalowej inwazji zdradził w rozmowie z CNN były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, wprost stwierdzając, że rządowi Olafa Scholza zależało na szybkim zakończeniu wojny kosztem Ukrainy.
- „Widzieliśmy gromadzenie się rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą, ale różne kraje miały bardzo różne perspektywy”
- wspominał brytyjski polityk.
- „Na początkowym etapie w Niemczech przeważał pogląd, że gdyby do tego doszło, co byłoby katastrofą, byłoby lepiej, gdyby cała sprawa szybko się skończyła, a Ukraina upadła”
- dodał.
O wypowiedź tę zapytany został premier Mateusz Morawiecki, który przyznał, że pierwsze miesiące wojny wskazywały na ociąganie się zachodnich partnerów.
- „Nie tylko Niemiec, ale szczególnie ich”
- powiedział.
- „Przecież to najsilniejsza gospodarka w Europie, jeden z największych eksporterów broni. A co oni wysłali, 5 tys. hełmów? Oni mieli bronić bezpieczeństwa Europy, to właśnie tutaj (na Ukrainie) trwa walka o pokój”
- dodał.
Szef polskiego rządu zaznaczył, że jeśli Ukraina upadnie, to Putin pójdzie dalej.
- „Myślę, że Niemcy zaczynają to rozumieć”
- ocenił.