Od początku swojego istnienia (1990 rok) Związek Polaków na Białorusi (ZPB) stanowił główny, niezależny ośrodek, wokół którego koncentrowała się ludność posiadająca polskie korzenie oraz posługująca się językiem polskim. Polacy na Białorusi stanowią ok. 4 % całej populacji całego państwa, a sam ZPB posiada 30 tys. członków, będąc tym samym jedną z największych organizacji pozarządowych w tym państwie. Działalność tego ośrodka polegała zarówno na kształceniu dzieci w języku polskim, jak i również na publikacji czasopism w tym język, (np. „Głosu znad Niemna”) oraz utrzymywaniu szerokich kontaktów z Polską w wymiarze kulturowym i społecznym.

Po dojściu do władzy Aleksandra Łukaszenki w roku 1994 nastąpiła pewna presja polityczna wobec władz ZPB, który był oskarżany o działalność opozycyjną. W latach 2000 administracja państwowa zarzucała władzom ZPB brak transparentności, który polegał na nietłumaczeniu dokumentów statutowych na język białoruski (całość dokumentacji była sporządzana w języku polskim). Szykany ze strony administracji państwowej polegały również na groźbach delegalizacji związku.

W marcu 2005 roku, po zakończeniu kadencji Prezesa ZPB Tadeusza Kruczkowskiego, podczas VI zjazdu tej organizacji została wybrana na przewodniczącą organizacji Andżelika Borys. Ten wybór jednak nie został uznany przez administrację Łukaszenki i w sierpniu zostały rozpisane nowe wybory, które wygrał kandydat wpierany przez Łukaszenkę, Józef Łucznik. Wybór kandydata prorządowego nie spotkał się jednak z akceptacją działaczy polonijnych. Od tego momentu na Białorusi istnieją dwie niezależne od siebie organizacje Polaków w tym państwie. Wszystkie dotychczasowe aktywa należące do ZPB, jak chociażby 16 Domów Polskich, zostały odebrane tej części związku kierowanego przez Andżelikę Borys, pozbawiając go jednocześnie wszelkich dotacji ze strony państwa. Jednocześnie niezależny od władz białoruskich ZPB przestał stanowić dla reżimu Łukaszenki partnera do rozmów i zaczął być traktowany przez propagandę administracji państwowej jako wroga siła wobec państwa. W wywiadach Aleksander Łukaszenko podkreślał, że „na Białorusi jest wielu Polaków, ale to są moi Polacy”. Taka narracja była potrzebna do ograniczenia wpływów zewnętrznych w kontekście budowy relacji z mniejszościami narodowymi na Białorusi.

Strona polska oficjalnie wspiera ZPB, na którego czele stoi Andżelika Borys. To ta instytucja jest odpowiedzialna chociażby za wydawanie od 2008 roku Karty Polaka, będącej dokumentem potwierdzającym polską narodowość. Karta Polaka nie jest uznawana przez administrację białoruską, jednakże dla obywateli tego państwa posiadających polskie korzenie może stanowić ułatwienie w podróżowaniu do Polski lub legalizacji pobytu w ojczyźnie.

Sytuacja mniejszości Polskiej na Białorusi po wyborach prezydenckich z 2020 roku
Skala sprzeciwu i determinacji społeczeństwa Białoruskiego po uznawanych za sfałszowane wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 roku stanowiła zaskoczenie dla reżimu prezydenta Łukaszenki. Ostatnie większe powyborcze wystąpienia w grudniu 2010 roku udało się stłumić reżimowi w ciągu jednego dnia. Jednakże zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie białoruskim spowodowały, że aktywność opozycyjna obywateli nie została wygaszona przez brutalne represje aparatu bezpieczeństwa na przestrzeni wielu miesięcy.
Stąd administracja prezydenta Łukaszenki próbowała budować narrację w oparciu o zagrożenie dla niepodległości Białorusi ze strony państw sąsiedzkich, głównie Polski i Litwy, ale również Ukrainy. Na jednym z wystąpień po nieuznawanym na Zachodzie zwycięstwie w sierpniu 2020 roku Łukaszenko twierdził, że w Grodnie (mieście na zachodzie Białorusi zamieszkałym przez ok. 25 % ludność Polską) dochodziło do wywieszania polskich flag w trakcie demonstracji powyborczych. Takie insynuacje miały zbudować wśród Białorusinów przekonanie, że jedynie silna władza dotychczasowego prezydenta może utrzymać jedność państwa, a Polacy stanowią element wywrotowy dla państwowości białoruskiej.

W ostatnich tygodniach nastąpiło nasilenie działań reżimu nakierowanych na represjonowanie ludności polskiej na różnych szczeblach. 11 marca białoruskie MSZ poleciło polskiemu konsulowi w Brześciu opuścić terytorium państwa w ciągu 48 godzin ze względu na uczestnictwo polskiego dyplomaty w uroczystościach poświęconych Dniu „Żołnierzy Wyklętych”. To wydarzenie było cykliczne i nie spotykało się uprzednio z żadnymi reakcjami strony białoruskiej. Kolejnym aktem skierowanym w ludność polską na Białorusi było aresztowanie Prezes ZPB Andżeliki Borys za organizowanie „nielegalnej imprezy masowej”. Za taką władze uznały tradycyjny doroczny jarmark Grodzieńskie Kaziuki. Wobec prezes ZPB prokuratura wszczęła również śledztwo w sprawie podżegania do nienawiści na tle religijnym i narodowościowym, za co grozi kara więzienia od 6 do 12 lat. Przyczyną takiej decyzji było organizowanie przez Prezes ZPB szeregu nielegalnych imprez masowych z udziałem nieletnich „gloryfikujących zbrodnicze formacje prowadzące wrogą działalność antyradziecką w trakcie oraz po zakończeniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej”. Należy przypomnieć, że władze w Mińsku za takie organizacje uznają formacje żołnierzy wyklętych. Wśród zatrzymanych znalazł się również działacz ZPB z okręgu grodzieńskiego oraz Dziennikarz Gazety Wyborczej Andrzej Poczobut, aresztowany przez milicję w czwartek 25 marca.

Represje wobec ludności polskiej na Białorusi zbiegły się z obchodami nieuznawanego przez reżim Łukaszenki Dnia Niepodległości Białorusi, upamiętniającego rocznicę proklamowania w 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej – pierwszego w nowożytnej historii państwa białoruskiego. Święto to stanowi dla opozycji okazję do zamanifestowania swojej jedności, która również w warstwie symbolicznej odwołuje się do innych tradycji niż zbudowany w oparciu o symbolikę radziecką reżim Łukaszenki.

Można założyć, że działania białoruskiego reżimu mają na celu zastraszenie społeczeństwa, jednocześnie wskazując ludności polską jako zagrożenia dla integralności państwa. Antypolska kampania Łukaszenki jest nieskuteczna dla młodszego pokolenia Białorusinów, korzystających chociażby z mediów społecznościowych i niezależnych od propagandy kanałów informacyjnych, jednakże dla odbiorców propagandy reżimu takie działania mogą być skuteczne. 24 marca miały miejsce serie pikiet zwolenników Łukaszenki pod polską ambasadą w Mińsku oraz konsulatem w Grodnie, piętnujących działania Rzeczpospolitej Polskiej wobec Białorusi. Podobne manifestacje miały również miejsce przed placówkami dyplomatycznymi Litwy, Stanów Zjednoczonych czy Ukrainy. Takie działania mają zbudować przekonanie w społeczeństwie białoruskim, że odpowiedzialność za niepokoje społeczne w państwie leży po stronie państw Zachodu.

Biorąc pod uwagę kontekst międzynarodowy represji reżimu Białoruskiego wobec Polski i Litwy, można te działania traktować jako element rywalizacji strategicznej pomiędzy NATO a Białorusią i Rosją. Stany Zjednoczone wpierają państwa wschodniej flanki Sojuszu, w tym Polskę i Litwę, które położone są na strategicznym odcinku graniczącym z Obwodem Kaliningradzkim (eksklawą nad Bałtykiem Federacji Rosyjskiej) i Białorusią. Pośrednio represje reżimu Łukaszenki są wymierzone również w Stany Zjednoczone jako głównej potęgi NATO. W propagandzie Mińska Polska często jest przedstawiana jako agent interesów amerykańskich w Europie Wschodniej oraz jako zagrożenie dla sojuszu białorusko-rosyjskiego.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.
[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]