Zmiany w rządzie to w pierwszej kolejności rządy PR. To wprawdzie Donalda Tuska określano ,,królem PR-u'', ale może się wydawać, że dziś Prawo i Sprawiedliwość dostrzegło pożytki płynące z pójścia analogiczną drogą. Czy na pewno?


Konstanty Radziwiłł rzeczywiście nie rozwiązał problemu służby zdrowia, ale konia z rzędem nowemu ministrowi, jeśli tego dokona. Grzechem Radziwiłła było to, że był niepopularny - jak każdy szef resortu zdrowia.

Profesor Jan Szyszko? Znakomite kompetencje, aktywna polityka - ale czarny PR, nic więcej. Warto zwrócić uwagę, że zastąpił go człowiek tyleż zasłużony dla PiS, co cieszący się po prostu bardzo neutralnym wizerunkiem - Henryk Kowalczyk.

Minister Anna Streżyńska padła ofiarą z jednej strony zmian strukturalnych, z drugiej - swojej nieco pozapartyjnej pozycji i stąd ,,zgrzytów'' w przekazie. Znowu PR.

Minister Antoni Macierewicz - najbardziej niepopularny minister w rządzie. Tu jednak dochodzi jeszcze konflikt z prezydentem. Co przeważyło? Tego nie wiemy, ale kwestii szalonej niepopularności nie można bagatelizować - choć tu jednak, wzwiąszy pod uwagę bardzo silną wagę Macierewicza dla części ,,twardego elektoratu'', żądanie Andrzeja Dudy miało prawdopodobnie podstawowe znaczenie. Niejako wszakże ,,przy okazji'' i tu usunięty zostaje PR-owy ,,problem''.

Minister Witold Waszczykowski - obśmiewany ze względu na kilka lapsusów językowych, atakowany za wykonywanie zleceń ,,z partyjnej góry'', jak w sprawie 27:1. Nielubiany, więc wymieniony - jednak nie tylko na potrzeby opinii polskiej, ale i dla zagranicy. Rząd Morawieckiego musi uporać się z konfliktem z Unią Europejską i nowy minister ma służyć także temu.

Czy zmiany sprawią, że polityka rządu będzie lepsza? Raczej nie. Minister Mariusz Błaszczak jako szef MON zapewni jedynie najprawdopodobniej lepszą kontrolę Jarosława Kaczyńskiego nad niektórymi aspektami pracy resortu, co powinno wyeliminować spory z Pałacem Prezydenckim.

W pozostałych wypadkach góruje PR, w tym sensie zmiany w rządzie są głównie przygotowaniem do nowych wyborów. Powiedział zresztą o tym wprost prezydent Andrzej Duda, przekonując, że rząd PiS ma być ,,odbierany przez rodaków'' jako ,,dobra zmiana''.

Czy to źle, czy to dobrze? To błędne kategorie. Taka jest polityka demokratyczna - i można się oburzać, że usunięci zostali dobrzy ministrowie, jednak tego wymagały po prostu reguły gry. Będąc ministrem po prostu nie wolno ignorować kwestii popularności - kto tego nie rozumie, przegrywa.

mod