Władze chcą zmienić przepisy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Teraz pozwolenie na budowę będzie wydawane tylko wtedy, jeżeli... planowana nieruchomość będzie graniczyć z już zabudowaną działką.

Problem dotyczy tymczasem nawet 70% powierzchni Polski - bo tylko 30 proc. kraju jest pokryta miejscowymi planami zagospodarowania. Jeżeli takiego planu ie ma, to by wybudować dom trzeba uzyskać decyzję o warunkach zabudowy.

Rząd chce, by ta decyzja była wydawana tylko w odniesieniu do tych działek, które już graniczą z już zabudowanymi.

Jak pisze ,,Dziennik Gazeta Prawna'', ,,zmiany dotkną zarówno prywatnych inwestorów, którzy myślą o postawieniu domu dla rodziny, jak i duże firmy deweloperskie. Te ostatnie mogą stracić najwięcej, gdyż często już mają tereny, na których dotychczas mogły budować, a które po wejściu w życie nowych przepisów pozostaną niewykorzystane''.

I na tym nie koniec, bo już wydane warunki zabudowy pozostaną ważne... tylko przez dwa lata. 

Można zasadnie zapytać, czy ktoś w rządzie stracił rozum? Taka ,,zmiana'' może wielu Polaków kosztować praktyczną utratę majątku. Jeżeli Kowalski kupił działkę z myślą o budowie domu za kilka lat lub jej sprzedaży pod budowę domu, to może się okazać... że po prostu straci swoje pieniądze. Na działce domu nie zbuduje, a i nikt nie będzie chciałł jej odkupić. W ten sposób reforma rządowa odbierze działkom wartość - co jest, mówiąc krótko, skandalicznym złodziejstwem. 

bb/dgp