Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: W ostatnich dniach wiele dzieje się wokół rządu PiS, ale i w samym rządzie. Minister cyfryzacji, Anna Streżyńska skrytykowała jeden ze sztandarowych projektów rządu Beaty Szydło. Premier i czołowi politycy PiS zareagowali szybko i zdecydowanie

Paweł Lisicki, red. nacz. Do Rzeczy: Powiem szczerze, że reakcja rządu na wypowiedź minister Streżyńskiej w pewnym sensie zdziwiła mnie. Wypowiedź ta nie wydała mi się bowiem aż tak bardzo kontrowersyjna. Minister cyfryzacji nie zaatakowała przecież nikogo konkretnego, zwróciła natomiast uwagę na dość oczywistą sprawę. Pierwszy rok rządów Prawa i Sprawiedliwości łączył się z ogromnymi wydatkami socjalnymi, czyli z programem Rodzina 500 Plus, wydatkami na leki dla seniorów oraz powrotem do starego systemu emerytalnego. Jeżeli zliczymy te i więcej podobnych przykładów, będzie to dla budżetu państwa wydatek rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych. Dwadzieścia kilka to 500 Plus, około dziesięciu- emerytury itd. Stwierdzenie minister Anny Streżyńskiej, że warto stawiać na programy rozwojowe, zamiast skupiać się wyłącznie na kwestiach socjalnych, to dla mnie jak najbardziej uprawniony głos w obrębie rządu. Dlatego też mocna reakcja pani premier, wezwanie Streżyńskiej „na dywanik”, podkreślenie, że premier Szydło nie będzie tolerowała różnicy zdań- wszystko to wydaje mi się zdecydowanie przesadne w stosunku do tego, co powiedziała minister cyfryzacji.

Opozycja już stara się rozegrać tę sytuację. Od polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej słyszeliśmy wypowiedzi, że Anna Streżyńska jest najbardziej kompetentnym ministrem w obecnym rządzie, pojawiły się spekulacje czy zostanie zdymisjonowana...

To wilcze prawo opozycji. Opozycja żywi się potknięciami rządu. Moim zdaniem, jeśli już pani premier uznała, że minister Streżyńska posunęła się za daleko w swojej krytyce- choć moim zdaniem nic takiego strasznego nie powiedziała- można było załatwić to w cztery oczy. Publiczne przywołanie do porządku oczywiście dało broń opozycji, która może dziś ogłaszać, że mamy do czynienia z napięciami, tarciami w rządzie, walką frakcji, siłami odśrodkowymi, rozpadem i całą masą rzeczy, które idealnie opozycji pasują. Im bardziej bowiem będzie ona starała się przedstawić rząd jako grupę ludzi zwalczających się nawzajem, konkurujących ze sobą, walczących o wpływy, tym większe będą szansę opozycji na to, aby władzę w przyszłości odzyskać.

Powoli zbliża się półmetek kadencji rządu Prawa i Sprawiedliwości. Ekipa rządząca wdraża kilka bardzo dużych i ważnych reform, opozycja nieustannie składa wnioski o wotum nieufności dla kolejnych ministrów lub całego rządu. Na ile możemy mówić o atakach na PiS, a na ile rzeczywiście rząd powinien coś poprawić? Jakie są jego słabe punkty?

Myślę, że nie będę tu szczególnie oryginalny. W większości sondaży popularności i zaufania na całym świecie, bardzo silnym dostarczycielem zaufania dla różnych rządów jest minister spraw zagranicznych. Dlaczego? Szef dyplomacji jest zwykle lepiej oceniany od całego rządu, ponieważ ludzie (nie mówię tu tylko o Polakach, ale o ludziach na całym świecie) często nieszczególnie orientują się w sytuacji spraw zagranicznych, sporów itd. Tę funkcję traktują więc jako prestiżową, a od osoby, która sprawuje taki urząd, oczekują dobrej reprezentacji.

Myślę, że nie ma zbyt wielu obserwatorów polskiej sceny politycznej, którzy uznaliby, że akurat Witold Waszczykowski bardzo dobrze wypełnia tę rolę. Liczba różnych gaf, potknięć, ostrych, wyrazistych i mocnych stwierdzeń sprawia, że obecny szef MSZ nie buduje tego naddatku zaufania dla rządu premier Beaty Szydło. Myślę więc, że albo sam pan minister powinien wyciągnąć jakieś wnioski i zmienić styl uprawiania polityki, albo ktoś inny powinien wyciągnąć wnioski i zmienić pana ministra. Nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłości, jak na razie jednak minister Waszczykowski podkreśla, że „nigdzie się nie wybiera”.

Innym problemem PiS-u są wydarzenia związane z postacią doktora Berczyńskiego. To zresztą zupełnie przeciwna sytuacja. Chyba pierwszy raz widzę, żeby ktoś sam z siebie, w żaden sposób nieprowokowany, spowodował tak gigantyczny kryzys. Nie byłoby tego problemu, gdyby doktor Berczyński w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” nie zaczął się przechwalać, że „wykończył caracale”. Warto zauważyć, że nie był nawet o to pytany. Tymczasem sam z siebie powiedział to, co powiedział, zajął takie stanowisko, jakie zajął. A to wszystko rzutuje tak samo na Berczyńskiego, jak i osobę odpowiedzialną za jego karierę polityczną, czyli Antoniego Macierewicza. To szef MON stał za Berczyńskim, więc ta „spowiedź” byłego przewodniczącego podkomisji smoleńskiej w oczywisty sposób obciąża również Antoniego Macierewicza...

Skoro przywołał Pan postać ministra Macierewicza, to właśnie ten polityk jest często wymieniany jako najgorszy minister w rządzie PiS, a takie sprawy, jak wypowiedzi doktora Berczyńskiego czy, wydaje się, zamknięta niedawno kwestia Bartłomieja Misiewicza, raczej szefowi MON nie pomagają. Minister Antoni Macierewicz budzi skrajne emocje i uczucia, od niemal bezgranicznego uwielbienia do nienawiści

Lepiej być ostrożnym w wypowiedziach na temat ministra Macierewicza, ponieważ w pewnych środowiskach można automatycznie zostać zapisanym do klubu szpiegów, agentów i innych złych postaci. Oczywiście, to ironia. Myślę, że minister Macierewicz to spory problem dla rządu. Jeżeli bowiem chodzi o to, co robi w samej armii, to dostrzegam bardzo wiele aspektów pozytywnych. To minister Macierewicz doprowadził do odejścia od bezsensownego sposobu dowodzenia armią. Idea powołania Wojsk Obrony Terytorialnej również wydaje mi się słusznym pomysłem. Z kolei na temat zmian personalnych w wojsku trudno się wypowiedzieć, ponieważ tak naprawdę niewiele na ten temat wiemy. Ci, którzy odchodzą albo bardzo mocno krytykują te zmiany (co jest zrozumiałe. Jeżeli ktoś traci stanowisko, krytykuje tego, kto mu to stanowisko odebrał), albo milczą. Mamy więc dość niewielką możliwość oceny tego, co faktycznie dzieje się w armii. Kwestią, która na pewno budzi wątpliwości, to zapowiedziane przez ministra roztrzygnięcie sprawy uzbrojenia polskiej armii w helikoptery. Tutaj minister Macierewicz ewidentnie słowa nie dotrzymał. Nie wiemy oczywiście, dlaczego nie spełnił tej obietnicy. Być może nie mógł jej dotrzymać, być może sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż nam się wydaje, jednak wyraźnie widać, że jest z tym jakiś problem.

Wydaje mi się, że jako minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wprowadził wiele całkiem pozytywnych zmian. Druga postać, pod jaką występuje to osoba odpowiedzialna za wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. W tej kwestii miałbym jednak wobec niego znacznie więcej zarzutów. Padają tu bardzo mocne wypowiedzi, często kompletnie bez pokrycia, radykalne sądy, które nijak mają się do rzeczywistości. Wreszcie, rzecz moim zdaniem kluczowa, czyli ustalenia komisji pana Berczyńskiego. Fakt, że dzień po przedstawieniu tych ustaleń dr Berczyński zniknął, zrezygnował również z kierowania komisją. W sposób oczywisty rzuca to cień na pracę komisji.

Powoli zbliża się półmetek kadencji rządu Beaty Szydło. Co Prawo i Sprawiedliwość powinno poprawić, aby powtórzyć swój wynik z 2015 roku?

Bardzo trudno znaleźć prostą odpowiedź na to pytanie. Moim zdaniem rzeczą, którą PiS powinno zrobić natychmiast, to pozamykać zbyt wiele frontów, które otworzyło. To znaczy, jeżeli na przykład rząd wdraża dwie bardzo istotne reformy, jak reforma sądownictwa czy reforma edukacji, to moim zdaniem niczym innym nie powinno się w tym momencie zajmować. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mając na głowie tak istotne rzeczy, jak reforma edukacji i zmiany w sądownictwie, rząd potrafił wywołać jeszcze wielką debatę o samorządach i ustawie metropolitalnej. Nie można przecież robić pięciu czy sześciu tak samo poważnych reform, za każdym razem narażając się na bardzo ostre starcie z dużymi grupami nacisku, grupami lobbystycznymi i grupami interesów. Trzeba wybierać cele i do tych celów dostosowywać całą swoją energię. Jeżeli natomiast codziennie toczy się wielka debata na temat kolejnej reformy rządowej, to opinia publiczna zaczyna mieć poczucie, że żyjemy w stanie chaosu, że ciągle ktoś coś wymyśla i nikt nad niczym nie panuje. W dluższej perspektywie bardzo źle odbija się to na rządzących. Pierwsza, podstawowa rzecz: zamknąć niepotrzebne fronty, skupić się na jednym, góra dwóch najważniejszych celach i je realizować, pozostałe sprawy wręcz omijać. Druga istotna sprawa: rząd PiS powinien wyraźnie podkreślić powrót do tego, co zawsze było silną stroną tego ugrupowania, czyli: pokazać, że nie jest to partia, która rzuca się po przywileje władzy, że politycy PiS reprezentują pewien interes publiczny, nie poszli do władzy po to, aby wyłącznie osobiście na tym zyskać. Jednak sprawa z Bartłomiejem Misiewiczem pozostawiła bardzo złe wrażenie i przydałoby się wyraźne podkreślenie, że dla PiS najistotniejsze jest pilnowanie interesu publicznego, nie panoszenie się i arogancja władzy. Prawo i Sprawiedliwość powinno zdecydowanie zerwać z takimi postawami, pokazać, że nie ma z tym nic wspólnego.

Bardzo dziękuję za rozmowę.