Mycie przez obcych mężczyzn, rozbieranie i inne formy molestowania oraz przemoc. To spotkało 4-letnią Julię i 7-letnią Viktorię - polskie dziewczynki umieszczone w niemieckiej rodzinie zastępczej. Rodzinie przekazał je hanowerski Jugendamt, który wcześniej odebrał je polskim rodzicom. Aneta i Jacek Kowalscy uprowadzili córki i teraz walczą, by je przy sobie zatrzymać. Pomoc obiecał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

– Pojechaliśmy do Niemiec i wszystko było dobrze, dopóki nie rozpoczęliśmy współpracy z asystentem z Jugendamtu. Doszło do konfliktu pomiędzy nim a mężem. Asystent przychodził do nas w celu integrowania, pomocy. W końcu zaczął ingerować w nasze intymne, prywatne sprawy – wspominała pani Aneta. 

Państwo Kowalscy postanowili zakończyć współpracę z mężczyzną. – Wtedy zaczęło się piekło – opowiada Kowalska. Jugendamt odebrał rodzicom dzieci i przekazał rodzinie zastępczej. 

Już podczas pierwszego spotkania z niemiecką rodziną biologiczni rodzice zorientowali się, że z dziećmi dzieje się coś niedobrego. – Były brudne, śmierdzące i po jakiś środkach uspokajających albo substancjach odurzających – mówiła z płaczem matka. – Opowiadały o złym traktowaniu, przemocy, o nagości ze strony matki zastępczej i ojca zastępczego i o tym jaki wstyd czuły, gdy musiały być myte przez obcego mężczyznę i wycierane – oburzała się matka. 

Gehenna Julii i Viktorii trwała długie 14 miesięcy. W końcu rodzice zdecydowali, że muszą odebrać swoje córki. Teraz cały czas żyją w strachu, że urzędnicy Jugendamtu przyjdą i znów odbiorą im ich pociechy i narażą na molestowanie seksualne i przemoc. 

Śledztwo w tej sprawie prowadzi polska prokuratura w Bytomiu.

Na antenie TVP Info pomoc rodzinie obiecał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. – Ministerstwo wystąpi z wnioskiem wspierającym rodziców do strony niemieckiej o to, by ten niemiecki z kolei wniosek został cofnięty. Będzie to jasne stanowisko poparte wywiadem środowiskowym i innymi informacjami pokazującymi, że te dzieci mają dobrą opiekę na terenie Polski i nie ma potrzeby, żeby niemiecka instytucja taki wniosek podtrzymywała – oświadczył szef resortu. 

Ziobro zdradził, że powołał zespół, który ma opracować zmiany w polskim prawie dające większą możliwość ingerencji ze strony polskich organów w podobne przypadki, których szczególnie w Niemczech jest bardzo dużo. 

Zdaniem ministra złamanie niemieckiego prawa przez Kowalskich, którzy uprowadzili dzieci z rodziny legalnie się nimi opiekującej, jest co najmniej równoważone przez międzynarodowe konwencje, które stawiają dobro dziecko na pierwszym miejscu. 

– Dochodzi też jeszcze jedna przesłanka złożona przez rodziców a poparta przez dzieci, których zeznania zostały uznane za wiarogodne co do tego, że mogło dojść do działań wobec nich o charakterze seksualnych nadużyć – podkreślił Ziobro. 


Jugendamty powstały w latach 20. XX wieku jako instytucja opiekująca się trudną młodzieżą, zdeprawowaną w wyniku wojny. Po dojściu do władzy w 1933 roku naziści włączyli sieć tych placówek do swojego systemu wychowawczego. Obecnie działalność urzędów do spraw młodzieży znajduje się w gestii niemieckich krajów związkowych (landów). 

W przypadkach zaniedbania dzieci przez opiekunów lub znęcania się nad nimi, co nierzadko kończy się śmiercią nieletnich, Jugendamty krytykowane są za opieszałość i brak zdecydowania. Z drugiej strony zarzuca się im ingerowanie w życie rodzin i naruszanie prywatności.

bjad/TVP Info

<<< OTO PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI JAK PRZETRWAĆ W CZASACH OSTATECZNYCH. ZOBACZ >>>