W lutym tego roku Amnesty International zaprzestała używania określenia „więzień sumienia” wobec Aleksieja Nawalnego – przypomina w swoim wpisie na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, podporządkowane Putinowi media rosyjskie wykorzystały ten fakt i rozpropagowały decyzję mówiąc wprost, że Nawalny to terrorysta.

Dalej szef polskiego rządu dodaje:

Także rosyjskie służby bezpieczeństwa wzmogły represje wobec więźnia, traktując go z niezwykłą surowością. Trzeba było kolejnych miesięcy, by w końcu AI spostrzegło swój błąd i przywróciło Nawalnemu status więźnia sumienia, przyznając, że «państwo rosyjskie skazuje Aleksieja Nawalnego na powolną śmierć»”.

Wskazał, że nie jest to odosobniony przypadek jeśli chodzi o działalność AI:

W 1988 roku kiedy aresztowano mego Ojca i Andrzeja Kołodzieja, AI także odmówiło nadania im statusu więźniów sumienia, gdyż, jak twierdzono, jako działacze Solidarności Walczącej nie wykluczali walki zbrojnej o wolność Polski”.

Morawiecki dodał, że dawno już Amnesty International przestała być organizacją powszechnie broniącą wolności oraz przekonań i chroni tylko poglądy o konkretnym zabarwieniu ideologicznym. Dowodem na to, podkreślił polski premier, są słowa dyrektora ds. Europy AI Nilsa Muiznieksa z lipca ubiegłego roku, kiedy to po wyborach prezydenckich mówił o „pogarszającej się sytuacji praw człowieka w Polce w czasie prezydentury Andrzeja Dudy” i w związku z tym:

Praca organizacji broniących praw człowieka w Polsce jest teraz ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, a my jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowani, by trwać w tej walce”.

Premier podkreślił, że te słowa kładą się cieniem na działalność Amnesty International:

Działacze tej organizacji wytaczają ciężką artylerię na przysłowiowe źdźbło w oku jednych, jednocześnie nie reagują na belkę w oczach innych. Tyle na ten temat”.

dam/Facebook,Fronda.pl