Unia Europejska jak zwykle zajmuje się łagodzeniem objawów, a nie zwalczaniem choroby. Aby zniechęcić imigrantów do podejmowania nielegalnej pracy, włoski rząd przyjął ostatnio przepisy, które zmuszają właścicieli plaż do walki z obnośnymi handlarzami, gnębiącymi turystów. Kto raz był latem we Włoszech, dobrze wie, że dla handlujących podrabianymi okularami, zegarkami czy torebkami, jest to często pierwsza praca w Europie, oczywiście na rzecz mafii.

 

Unijna minister spraw zagranicznych Frederica Mogherini zaproponowała także, aby kraje Unii przyjmowały afrykańskich imigrantów w ilości proporcjonalnej do liczby mieszkańców danego kraju. Ciekawe, co na to unijny prezydent – Donald Tusk, o którego aktywności w Brukseli nie słychać ani słowa. Widać jednak wyraźnie, że UE skupia się na doraźnych środkach zaradczych, a nie na samym problemie.

 

Problemem nie jest, co począć z imigrantami, ale jak powstrzymać nielegalny przerzut ludzi z Afryki do Europy. Oczywiście do końca tego zrobić się nie da, ale należy walczyć z tym nielegalnym, a ostatnio – morderczym procederem. Nielegalni handlarze ludźmi na zorganizowaniu jednego transportu na byle jakiej łodzi zarabiają nawet 100 tys. euro.

 

Tymczasem od początku roku w wodach Cieśniny Sycylijskiej utonęło już 1600 uciekinierów. Na ląd przedostało się 26 tys. nielegalnych imigrantów. W ostatnim tragicznym rejsie utonęło 800 osób. Za ich śmierć w dużej mierze odpowiedzialni są ci, którzy biorą pieniądze za podróż w takich warunkach. Dlatego to ich należy ścigać w pierwszej kolejności.

 

Sposobów na walkę z nielegalną kontrabandą ludzi jest kilka. Najprostszy to włączenie się Unii Europejskiej w walkę z mafiami, które zarabiają na życiu czy śmierci tych nieszczęsnych ludzi. UE powinna też wywierać presje na uszczelnienie granic tych krajów, w których działają jako tako struktury państwowe np. Tunezja czy Egipt, przykładowo deportując uchodźców na koszt tych państw z powrotem do Afryki.

 

Najskuteczniejszym sposobem ograniczenia desperackiej imigracji jest zlikwidowanie europejskiego socjalu, dzięki któremu nowi przybysze, po legalizacji pobytu, mogą mieszkać i nie pracować, na koszt podatnika. Można odnieść jednak uzasadnione wrażenie, że akurat tego mieszkańcy Europy wcale nie chcą, bo socjal im odpowiada.

 

Pół wieku temu wybitny francuski pisarz Jean Raspail opublikował powieść „Obóz świętych”. Mówi ona o tym, jak pod wpływem wystąpień szalonego ideologa, mające dość biedy i chorób masy biedoty z Indii, wsiadają na statki i przybijają do portów Morza Śródziemnego. Zdezorientowaną i poprawną politycznie Europe zalewa ludzka masa, niszcząca stary porządek.

 

Raspaila zaraz okrzyknięto rasistą i faszystą. Dziś musiałby zostać nazwany prorokiem. Może warto wrócić do tej lektury, zanim będzie za późno. Rozwiązanie problemów nielegalnej imigracji jest przecież nie od dziś politycznym postulatem europejskie prawicy. 

 

Tomasz Teluk