Neapolitańczycy ze smutkiem opuszczali dziś swoją katedrę. Wyczekiwany cud św. Januarego tym razem się nie powtórzył. Krew męczennika pozostała w skrzepniętej postaci. Relikwiarz wstawiono do kaplicy, a mieszkańcy Neapolu mówią o mającym czekać ich nieszczęściu.

Choć cud św. Januarego nie jest oficjalnie uznany przez Kościół katolicki, mieszkańcy Neapolu wierzą, że upłynnienie się krwi żyjącego na przełomie III i IV wieku biskupa i męczennika jest zapowiedzą pomyślności dla Neapolu i jego mieszkańców. Brak cudu odbierają natomiast jako zapowiedź nieszczęścia. Cud dokonuje się trzy razy w roku: 19 września, w pierwszą niedzielę maja i 16 grudnia.

W roku naznaczonym pandemią koronawirusa Neapolitańczycy szczególnie wypatrywali znaku. W maju i wrześniu cud się powtórzył. Dziś jednak, pierwszy raz od 2016 roku, krew nie przemieniła się w płynną.

kak/gość.pl