Aleksandr Łukaszenka oświadczył dziś, że amerykańskie służby wraz z białoruskimi opozycjonistami planowały zamach na życie jego i jego dzieci. Rosyjska FSB poinformowała z kolei, że jeden z zatrzymanych opozycjonistów mających planować zamach i przewrót wojskowy miał „konsultować się z USA i Polską”.

Aleksandr Łukaszenka poinformował dziś, że rosyjskie i białoruskie służby wykryły plan zamachu na jego życie.

- „Amerykańskie służby, najwyraźniej CIA, FBI, nie wiem, kto z Amerykanów nad tym pracował. Wykryliśmy, że chcieli pojawić się w Mińsku i zorganizować zamach na prezydenta i (jego) dzieci”

- oświadczył.

Dodał, że w organizację tego zamachu zaangażowany miał być politolog Alaksandr Fiaduta, lider Białoruskiego Frontu Ludowego Ryhor Kastusiou oraz amerykański prawnik białoruskiego pochodzenia Juraś Ziankowicz.

Łukaszenka poinformował, że w zatrzymaniu podejrzanych opozycjonistów pomogła Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) Rosji.

FSB poinformowała z kolei, że wspólnie z Komitetem Bezpieczeństwa Państwowego Białorusi przeprowadziła akcję, w ramach której odkryto, iż prawnik Juraś Ziankowicz i politolog Alaksandr Fiaduta „planowali przewrót wojskowy według scenariusza kolorowych rewolucji z zaangażowaniem miejscowych (białoruskich - PAP) i ukraińskich nacjonalistów”. Razem z przewrotem mieli planować fizyczną eliminację Łukaszenki.

W komunikacie podano też, że Ziankowicz przybył do Moskwy „po konsultacjach w USA i w Polsce w celu spotkania z przedstawicielami sił zbrojnych Białorusi, by przekonać ich do udziału w przewrocie”.

Według FSB zamach miał zostać przeprowadzony 9 maja.

kak/PAP