"Dzwonili do mnie rodzice, uczniowie oraz nauczyciele, którzy powiedzieli, że nie ma zgody na taki język, takie emocje."- podkreśliła szefowa MEN, Anna Zalewska.

Minister edukacji narodowej odniosła się do skandalicznej wypowiedzi prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomira Broniarza. W sobotę szef ZNP stwierdził w rozmowie z Radiem ZET, że strajkujący nauczyciele mają w ręku "potężny oręż", którym są m.in. promocje uczniów do kolejnych klas. 

"Jeżeli skorzystamy także z tego oręża, to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm”- podkreślił Broniarz. Wczoraj w rozmowie z TVN24 przeprosił rodziców za tę wypowiedź, nie dał jednak wyraźnego sygnału, że po ten "oręż" nie sięgnie. 

"Doszło do przekroczenia granicy nieprzekraczalnej"-oceniła dziś minister Zalewska. 

"Dzwonili do mnie rodzice, uczniowie oraz nauczyciele, którzy powiedzieli, że nie ma zgody na taki język, takie emocje. Nauczyciele i rodzice mówią, że trzeba sukcesywnie zwiększać wynagrodzenie nauczycieli, dlatego to robimy"-zapewniła polityk. 

Minister zwróciła uwagę, że "na stole leży deklaracja na rzecz edukacji przyszłości".

"Ona nie tylko została pokazana 11 lutego, ale 1 marca poszły do uzgodnień podpisane przeze mnie projekty, które podsumują te rozwiązania. Przypomnę trzy transze podwyżki: pierwsza 1 kwietnia 2018 roku, druga styczeń 2019r. oraz trzecia – kolejna w tym roku – podwyżka będzie we wrześniu"- podkreśliła Zalewska. 

Jutro mają odbyć się rozmowy ostatniej szansy pomiędzy związkowcami a przedstawicielami rządu. W środę krajowy sztab protestacyjny „Solidarność” zdecyduje co dalej.

yenn/PAP, Fronda.pl