Paweł Lisiewicz, który pracował w jednym z pokoi, gdzie znajdowały się zaginione dzieła sztuki, został wiceprezesem zarządu Instytutu Bronisława Komorowskiego - podaje Telewizja Republika.

Kancelaria Prezydenta zwróciła niedawno uwagę na zniknięcie dwóch obrazów (Gęsiarka, Bydło na pastwisku) oraz figurki rycerza na marmurowej podstawie, a wreszcie miniwieży stereo Yamaha z 2009 roku.

Komorowski komentując te ustalenia był zdziwiony, mówiąc, że gdy on obejmował urząd, to Pałacu w ogóle nie sprawdzał. Cóż, widać po śp. Lechu Kaczyńskim nie było trzeba, ale tym razem było inaczej...

Okazuje się, jak ujawniła ekipa "Zadania Specjalnego", że zaginione dzieła sztuki znajdowały się w gabinecie Lisiewicza. Tymczasem Lisiewicz... otrzymał posadę w Instytucjie Bronisława Komorowskiego.

Sprawa wygląda bardzo dziwnie i żadne słowa Komorowskiego, który mówi o "obrazkach" i próbuje bagatelizować sprawę, niczego tu nie zmienią. Zwłaszcza w kontekście wszystkich znanych nam taśm z nagranymi ludźmi PO, na ktorych nie raz i nie dwa słychać o rozmaitych szemranych działaniach, które prowadzą. 

kad