„Ponieważ oddziaływanie mediów jest subtelne, kumulatywne i rozłożone w czasie, rodzice, pediatrzy i wychowawcy mogą nie być świadomi ich potężnego wpływu” – uważa Victor Strasburger, profesor pediatrii z Uniwersytetu w Nowym Meksyku. Wpływu, który może być dobry, lub zły. W zależności od tego, w jaki sposób z tego medium korzystamy. I w jaki korzystają nasze dzieci. Dla zdecydowanej większości bowiem oglądanie telewizji otwiera listę tego, co robią one w wolnym czasie. I wiele z nich jeśli mas wybór – oglądanie TV lub spotkanie z kolegami, wybierze to pierwsze. Winę za to ponosimy, niestety, my rodzice. Bo nauczyliśmy dzieci konsumpcji telewizji. „Co zaskakujące, z początku to nie one domagają się telewizora. To rodzice chcą, by go używały. I wpajają im ten zwyczaj” – pisze M. Desmurget w książce „Teleogłupianie”.

„Kiedy pojawiła się telewizja – twierdzi Marie Winn cytowana przez Desmurget’a – rodzice nie omieszkali dostrzec, jak nieprawdopodobną wygodę ona im daje; wciśnięcie włącznika mogło zmienić ich dziecko – całkowicie, choć tylko na pewien czas – z istoty energicznej, hałaśliwej, natrętnej, złaknionej działania, doświadczeń i potrzebującej nieustannej opieki i uwagi w posłuszną, cichą i niewymagającą obecność”. Ta potrzeba spokoju jest niewątpliwie kusząca. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że nielimitowane i niekontrolowane przez dorosłych konsumowanie telewizji przez dzieci przyniesie raczej opłakane skutki. O jej negatywnym wpływie na zachowanie, postawy, zdrowie itp. powstało już tysiące prac. Które niestety do świadomości wielu rodziców nie chcą się przebić. A szkoda.

Telewizor to podstawa wyposażenia każdego domu. W Polsce bez telewizji jest jedynie 1,5 proc. gospodarstw domowych. Mały ekran jest więc wszędzie. Więcej – jest on wszędzie na głównym miejscu. W większości gospodarstw domowych salon nie służy już stymulowaniu kontaktów interpersonalnych, lecz ułatwieniu dostępu do odbiornika. Rozkład dnia jest często wyznaczany przez program telewizyjny.

W ramach ciekawostki przytoczmy badania amerykańskie – wszak Amerykanie zbadali wszystkie chyba dziedziny życia. I tak w Stanach Zjednoczonych 79 proc. gospodarstw domowych posiada co najmniej trzy telewizory, a ponad 70 proc. dzieci w wieku 8 lat i starszych ma telewizor w swojej sypialni. Badania amerykańskie wykazują, że w przeciętnym domu telewizor „chodzi” non stop przez osiem godzin dziennie niezależnie od tego, czy ktokolwiek go ogląda. Zdaniem dorosłych odbiornik stanowi towarzystwo, obecność, tak jakby cisza była źródłem nieznośnego niepokoju. Dzieci są ustawicznie bombardowane dźwiękami i obrazami. 40 proc. trzymiesięcznych niemowląt ogląda telewizję. . (za; „Teleogłupianie”M. Desmurget). W Polsce w tej chwili jest już podobnie. Pod tym względem od Amerykanów nie odstajemy.

Tymczasem parę lat temu Amerykańska Akademia Pediatrii zaapelowała, by do telewizora nie dopuszczać dzieci młodszych niż dwuletnie. Choć często jesteśmy przekonywani o niezwykłych edukacyjnych właściwościach telewizji, badania niestety nie pozostawiają złudzeń. Choćby francuskie badanie NoTel jasno pokazują zależność między czasem spędzanym przez dziecko przed telewizorem a wynikami w nauce.

Oglądanie telewizji poważnie zaburza rozwój języka. Każda godzina dziennie treści „edukacyjnych” między 8. a 16. miesiącem życia przekłada się na zubożenie słownictwa rzędu 10 procent. Każda dodatkowa godzina oglądania telewizji wieku 2,5 roku przekłada się na obniżenie umiejętności matematycznych dziecka 10-letniego o 6 procent w porównaniu z dziećmi, które w tak wczesnym wieku nie miały kontaktu z telewizorem.

Autorzy pracy opublikowanej jakiś czas temu w „Child Development” obserwowali godzinną zabawę 50 dzieci w wieku 12, 24 i 36 miesięcy, podczas której przez 30 minut włączony był wiszący na ścianie telewizor. Kiedy dzieci bawiły się bez telewizji w tle, były w stanie zajmować się same sobą dłużej i dłużej się koncentrować - i to aż o 25 proc.

Kolejne obserwacje z domów, w których telewizor gra non stop pokazują, że tam, gdzie telewizor nasyca swoją obecnością rodzinną przestrzeń, dzieci 3-4 letnie spędzają wyraźnie mniej czasu z książkami nie tylko same, ale także w towarzystwie rodziców. Tymczasem ten pierwszy kontakt ze słowem pisanym odgrywa pierwszorzędną rolę w samodzielnej nauce czytania – przekonuje Desmurget.

I jeszcze jedne ciekawe i dające do myślenia dane – w wieku do dwóch lat, każda godzina dziennie spędzona przed telewizorem zmniejsza czas interakcji rodzic – dziecko o 16 procent, czas kontaktów między rodzeństwem o 31 procent, a czas poświęcany na twórczą zabawę (rysunki, kolorowanki, lalki ,samochody i inne zabawki) o 10 procent.

Duża konsumpcja audiowizualna pod koniec przedszkola zwiastowała trudności z czytaniem na początku ostatniej klasy szkoły podstawowej. A także w przypadku starszych dzieci zabierała konieczny czas na obrabianie lekcji, co z kolei skutkowało pogorszeniem wyników w nauce. Co ciekawe, zmniejszenie ilości czasu przed TV powodowało, że osiągnięcia szkolne uczniów się poprawiały. I dotyczy to nie tylko dzieci zaczynających szkołę, ale także nastolatków na początku liceum.

Szacuje się, że 80 proc. czasu spędzanego przed telewizorem przez dzieci w wieku 4-10 lat przypada na oglądanie programów bez ograniczeń wiekowych. 25-30 proc. 8-12 nastolatków siedzi przed odbiornikami po 20.30. Bardzo wcześnie oglądają więc seriale, filmy czy wiadomości ze świata dorosłych. Tym samym narażone są na konfrontację z treściami, które nie są dla nich odpowiednie (przemoc, seks, nieodpowiednie słownictwo, brutalne zachowania) etc.). Dzieci szkolne spędzają przed ekranem więcej czasu niż z jakimkolwiek dorosłym, w tym z nauczycielem. „Przywołajmy za Michelem Desmurget, badania francuskie dotyczące telewizji i tego, ile czasu ona zabiera : typowy widz w wieku powyżej 15 lat każdego dnia spędza przed telewizorem 3 godziny 40 minut. 3 godziny, 40 minut to 20 proc. czasu kiedy śpimy i 75 proc. czasu wolnego. To 1338 godzin rocznie, czyli 56 dni (prawie dwa miesiące). Jeśli będą żyć 81 lat (a są szanse na to), to oddadzą telewizji 11 lat życia.

A teraz świadomi zagrożeń, czas wyłączyć telewizor i wrócić do normalnego życia. Z korzyścią dla całej rodziny.

Małgorzata Terlikowska