Pożar składów amunicji, do którego doszło we wtorek w okolicach miasta Icznia, 180 km na wschód od Kijowa, mógł być następstwem dywersji" - oświadczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko na specjalnej naradzie z szefami resortów siłowych.

Prezydent podkreślił, że obecnie SBU prowadzi śledztwa w dwóch wariantach. Pierwsze dotyczy naruszenia bezpieczeństwa, drugie zaś o podpaleniu lub eksplozji.

"Biorąc pod uwagę bliskość rosyjskiej granicy, nie jest przypadkiem, że główną przyczyną rozpatrywaną przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i prokuraturę wojskową jest dywersja" - podkreślił Poroszenko.

Miejsce w którym znajdował się skład amunicji leży nieopodal miasta Icznia w obwodzie czernihowskim w odległości ok. 200 km od granicy z Rosją. W związku z pożarem i wybuchami pocisków z okolic miasta ewakuowano ok. 12 tysięcy osób. Powrócą one do swoich domów, gdy wojsko i służby ratownicze oczyszczą teren w promieniu 16 km od składów.

Minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak zdementował wcześniejsze informacje medialne, że w Iczni znajdowały się ważne dla obronności państwa zapasy pocisków, m.in. rakiety do zestawów Grad. Poinformował, że takie pociski zostały wcześniej przewiezione do innych, bezpiecznych składów.

mor/PAP/Fronda.pl