"Są umowy, które podpisywaliśmy i powinniśmy ich przestrzegać. (…) Nie będziemy się domagać tych pieniędzy"-w taki sposób kandydatka Koalicji Obywatelskiej na szefową polskiego rządu, Małgorzata Kidawa-Błońska odpowiedziała na pytanie o reparacje.
Wicemarszałek Sejmu, za której spokojem, opanowaniem i okrągłymi słowami o tolerancyjnej i uśmiechniętej Polsce, schował się coraz bardziej nerwowy przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna, była gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i" w TVN24.
Warto, aby wyborcy zapamiętali wypowiedź o reparacjach i o umowach, które rzekomo podpisywaliśmy, a raczej podpisywali za nas komunistyczni dygnitarze.
Kandydatka KO na premiera wyznaje, jak zareagowała na decyzję Grzegorza Schetyny.
"Oczywiście, że byłam trochę zaskoczona. Rozmawiałam z Grzegorzem Schetyną dwa razy i ustaliliśmy zasady i o co nam chodzi. Chcemy wygrać te wybory"-podkreśliła. Była marszałek Sejmu zapewniła ponadto, że lider Platformy Obywatelskiej jest politykiem odpowiedzialnym i zależy mu na sukcesie opozycji w wyborach parlamentarnych 13 października.
"Lepiej późno niż wcale. (…) To daje szansę na to, aby zmobilizować nasze struktury i Polaków"-powiedziała, odnosząc się do pytania, czy decyzja Schetyny nie została podjęta zbyt późno.
Jednocześnie Małgorzata Kidawa-Błońska, która w rozmowie z Moniką Olejnik rozpaczała, że polskie społeczeństwo jest podzielone i niedługo rodziny nie będą chciały zasiąść wspólnie do stołu wigilijnego, w tym samym programie manipulowała wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie:
"Jestem tą wypowiedzią oburzona. Prezes nie rozmawia z ludźmi, z matkami, które musiały uciec z domu, bo miały męża, który pił czy bił. To dzielenie ludzi"-stwierdziła rozmówczyni TVN24, "zapominając", co miał właściwie na myśli prezes PiS, mówiąc o normalnej rodzinie.
yenn/TVN24, Fronda.pl