Po wczorajszym ataku na leżące niedaleko granicy z Polską lotnisko w obwodzie lwowskim rosną obawy, że putinowska Rosja przekroczy kolejną granicę i zaatakuje państwa członkowskie NATO. Na łamach „Wall Street Journal” dyplomata ONZ Ludovic Hood przekonuje, że to czas na znacznie bardziej zdecydowaną odpowiedź Sojuszu. Jego zdaniem wojska NATO powinno wkroczyć na zachodnią Ukrainę.

Hood przekonuje, że sankcje nie wystarczą, aby powstrzymać Władimira Putina. Jego zdaniem dokonać tego może jedynie rzeczywista demonstracja sił. Dlatego dyplomata postuluje wysłanie wojsk NATO na zachodnią Ukrainę, gdzie będąc z dala od rosyjskich operacji wojskowych miałyby być one jasnym sygnałem, że „Zachód nie będzie tolerował rosyjskich prób zmiany granic siłą”. Autor wskazuje, że w miarę kłopotów rosyjskiej armii wojska te powinny posuwać się ku wschodowi realizując misję humanitarną.

- „Ten plan wymaga twardego przywództwa, ale nie oznacza automatycznej wojny z Rosją, nie mówiąc już o konflikcie nuklearnym. Pan Putin lubi potrząsanie szabelką, nie tylko dlatego, że do tej pory działało to jako odstraszanie. Rosyjski przywódca, którego siły są ograniczane przez uzbrojoną, ale zdeterminowaną ukraińską armię, raczej nie zaryzykuje potyczek z lepiej wyposażonymi dywizjami zachodnimi po drugiej stronie Ukrainy, które do niego nie strzelają. Pan Putin może być fanatykiem i hazardzistą, ale on i jego generałowie pozostają racjonalni. Nie chcą wywołać nuklearnego Armagedonu”

- podkreśla Hood.

kak/wsj.com, PCh24.pl