1. Wczoraj podczas wizyty w Brukseli prezydent Komorowski uczestniczył w konferencji zorganizowanej przez German Marshall Fund (amerykański think – tank działający na rzecz współpracy transatlantyckiej), podczas której mówił między innymi o konieczności budowy nowej transatlantyckiej strategii dotyczącej relacji z Rosją.

Rozpoczął od stwierdzenia, że „zbyt długo łudzono się w świecie zachodnim, że Rosja we własnym interesie przyjmie naszą ofertę włączenia się w sieć powiązań ze światem Zachodu i pójdzie drogą modernizacji i demokratyzacji”.

I kontynuował dalej „zbyt długo nie chciano dostrzegać odradzającej się na Kremlu tendencji do dławienia swobód i myślenia kategoriami polityki siły i odbudowywania stref wpływów”.

Wreszcie prezydent Komorowski przypomniał słynne powiedzenie Władimira Putina z roku 2005 o tym, „że rozpad Związku Radzieckiego był największą geopolityczną porażką poprzedniego stulecia”.

W związku z tymi wypowiedziami prezydenta Komorowskiego w Brukseli trzeba z uznaniem przywitać z uznaniem powrót głowy naszego państwa do rzeczywistości ze świata ułudy w jakim żyli do niedawna on i jego formacja polityczna – Platforma.

2. Zresztą już przemówienie wygłoszone przez prezydenta Komorowskiego 15 sierpnia 2014 roku z okazji dorocznego Święta Wojska Polskiego, zawierało elementy trzeźwej oceny zagrożenia militarnego ze strony Rosji (w tym przypadku chodziło o zagrożenia dla naszego kraju).

Prezydent mówił wtedy „przemoc jaką obserwujemy za naszą wschodnią granicą, to niestety wciąż stosowana metoda realizacji i osiągania celów politycznych” i w ten oględny sposób wskazywał na naszego wschodniego sąsiada.

I dalej „w Europie doszło do aneksji Krymu, udziela się zbrojnego wsparcia separatystom, zestrzelono cywilny, pasażerski samolot z dziećmi na pokładzie”, to wprawdzie nie było jeszcze wtedy mówienie wprost o agresji Rosji na Ukrainę ale już dostrzeganie powagi sytuacji.

W związku z tymi zagrożeniami zdaniem Komorowskiego „konieczne jest domaganie się wzmocnienia wschodniej flanki NATO, poprzez obecność w Polsce żołnierzy z innych krajów oraz tworzenie na naszym terytorium baz dla sprzętu tego paktu militarnego”.

3. Wtedy także Komorowski, dosyć niespodziewanie dostrzegł także zasadniczą różnicę w finansowaniu armii przez Rosję i kraje należące do NATO.

Stwierdził, że „nasz wschodni sąsiad od 8 lat zwiększa finansowanie własnego uzbrojenia, natomiast NATO je obniża”, na forum w Brukseli doprecyzował, że Rosja przeznacza na armię około 4% swojego PKB.

Na tym tle, zdaniem prezydenta Komorowskiego, Polska wyróżnia się pozytywnie ponieważ od 2002 roku, przeznacza corocznie 1,95% PKB z roku poprzedniego na finansowanie obronę narodową.

Jako wielkie osiągnięcie jest przedstawiana propozycja Komorowskiego aby od 2016 roku to finansowanie zwiększyć do 2% PKB, choć tak naprawdę to kosmetyka, bo powiększenie wydatków o 0,05% PKB, to wymiarze finansowym w warunkach roku 2015 zaledwie dodatkowe 0,8 mld zł na ten cel.

4. Przypomnijmy tylko, że wspomniane 1,95% PKB to wszystkie roczne wydatki na obronę narodową, a na modernizację armii i uzbrojenie jest przeznaczana od 20 do 25% tak określonej kwoty.

Należy także zwrócić uwagę że w roku 2008 wydano 2,9 mld zł mniej niż zaplanowano (22,6 mld zł plan – 19,7 mld zł wydatki), w roku 2009 o 1,7 mld zł mniej (24,7 mld zł plan -23 mld zł wydatki), w 2010 roku o 0,5 mld zł mniej (25,7 mld zł plan – 25,2 mld zł wydatki), w 2011 roku o 0,8 mld zł mniej (27,5 mld zł plan – 26,7 mld zł wydatki ), w 2012 roku o 1,4 mld zł mniej (29,5 mld zł plan – 28,1 mld zł wydatki) i w 2013 roku o 3,3 mld zł mniej (31,4 mld zł plan – 28,1 mld zł wydatki).

Sumarycznie w całym tym okresie, kiedy Komorowski był marszałkiem Sejmu, a później prezydentem, faktycznie wydano na wojsko o ponad 10,6 mld zł mniej niż planowano (i chodzi tutaj o niewydatkowanie tych środków właśnie na modernizacje i uzbrojenie), a ustawa o finansowanie armii była regularnie łamana.

5. Prezydent Komorowski teraz sobie przypomina, że w 2005 roku Putin mówił o upadku Związku Radzieckiego jako największej geopolitycznej porażce XX wieku, mówi o zagrożeniu Rosji dla Europy i świata w 2014 i 2015 ale jakoś nie może sobie przypomnieć co robił na rzecz poprawy obronności Polski przez ostatnie 10 lat (bo przecież jego zgoda na obcinanie wydatków przez rząd Tuska na uzbrojenie, to działanie na szkodę polskiej armii).

Poza tym Komorowski chce jak najszybciej zapomnieć jak to w 2008 roku już jako marszałek Sejmu RP (II osoba w państwie), mówił o Putinie jako naszym człowieku w Moskwie, jak prześmiewczo reagował na wizytę ś. p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi podczas ataku Rosji na Gruzję, jak to nie reagował gdy polski rząd w latach 2008-2009 opóźniał ratyfikację umowy z USA o budowie w naszym kraju tarczy antyrakietowej, jak ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski w 2009 roku zapraszał Rosję do NATO, jak popierał rozdzielenie wizyty prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska w Katyniu w 2010 roku i co mówił o powierzeniu Rosji śledztwa po katastrofie w Smoleńsku, jak w 2010 roku przyzwalał na podpisanie przez polskie SKW umowy o współpracy z FSB, jak wreszcie popierał podpisanie wspólnej deklaracji „Program 2020 w relacjach polsko – rosyjskich”, wreszcie ideę 2015 roku jako roku Rosji w Polsce i Polski w Rosji.

To są wszystko rzeczy o których prezydent Komorowski nie chce pamiętać, wszak zawsze ostrzegał przed imperialną Rosją, skoro teraz cytuje słynną i przypomnianą tutaj wypowiedź Putina z 2005 roku.

Zbigniew Kuźmiuk