Martyna Ochnik, Fronda.pl: Dzień dobry. Za dwa lata czekają nas wybory prezydenckie. Jednak już teraz zaczynamy zastanawiać się nad ewentualnymi kandydaturami. Prezes Jarosław Kaczyński powiedział już nawet, że z ramienia PiS to będzie Andrzej Duda. A co Pan o tym sądzi?

Wojciech Sumliński: Obecną prezydenturę oceniam w kontrapunkcie do postaci Bronisława Komorowskiego - mam nadzieję, że sprawiedliwość kiedyś się o niego upomni i aż dziw, że dotąd to nie nastąpiło – więc w przeciwieństwie do tego bandyty, łotra, szubrawcy, drania, nieszczęśliwym wypadkiem losu Prezydenta Polski...

Przepraszam w tym momencie… Czy tych właśnie słów chce Pan użyć

Ja dokładnie tak mówię, zawsze i wszędzie.

Pytam, bo nie chciałabym, żeby został Pan przez to pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności...

Ależ ja o niczym innym nie marzę!

Dobrze, kontynuujmy.

Czyli - w przeciwieństwie do bandyty, łotra etc. Bronisława Komorowskiego, bo to o nim mówię, wysoko oceniałem Andrzeja Dudę, kiedy jeszcze był Andrzejem Dudą a nie Prezydentem RP. Poparło go tak wiele osób, do których grona i ja się zaliczam, bo wydawało się, że to człowiek, który wie co mówi, bierze odpowiedzialność za słowo, a jak obiecuje to dotrzymuje obietnicy. Początki tej prezydentury zdawały się wskazywać, że mamy wreszcie takiego prezydenta na jakiego wszyscy czekaliśmy.

Pierwsze symboliczne zdarzenia – wyjazd do Częstochowy po otrzymaniu mandatu, czy incydent kiedy Prezydent Duda chwycił upadającą hostię... Jak mówi ksiądz Małkowski – nie ma przypadków, są tylko znaki – więc byłem jednym z wielu, którzy te znaki odczytywali jako potwierdzenie, że Andrzej Duda jest prezydentem na miarę naszych oczekiwań i pragnień. Ja sam przez długi czas byłem w niego wpatrzony, byłem wielkim orędownikiem jego prezydentury zwłaszcza w kontrapunkcie do jego niegodnego tego miana poprzednika.

Minęło jednak kilka miesięcy i sytuacja pomału się zmieniała. Jakby Andrzej Duda zaczął prowadzić jakąś politykę czy też grę, której ja przyznaję, że nie rozumiałem. A przecież obserwuję scenę polityczną od wielu lat i od 1995r. jestem dziennikarzem śledczym.

Choćby spowalnianie reformy sądów, to sypanie piasku w tryby, kiedy od początku było wiadome, że aby sprawiedliwość mogła się upomnieć o Tusków, Komorowskich, Millerów, Kwaśniewskich i resztę tej hołoty, to trzeba dokonać radykalnej reformy. Było jeszcze wiele innych tego typu posunięć, gdy Andrzej Duda był „za a nawet przeciw” czyli nie wiadomo było, co tak naprawdę myśli i czego oczekuje.

Dla mnie punktem kulminacyjnym była ustawa o IPN, kiedy to Prezydent poparł ją, ale jednocześnie skierował następczo do TK, jakby mówił – tak, ja ją popieram, ale decyzję niech podejmie kto inny. Wtedy uznałem, że to prezydent bardziej dbający o wizerunek niż o realne sprawy; taki który stara się przypodobać wszystkim. Churchill powiadał – człowiek zgadzający się ze wszystkimi nie zasługuje na to, żeby zgadzał się z nim ktokolwiek. I tak zacząłem postrzegać Andrzeja Dudę – jako człowieka, który chce być dobry dla wszystkich. Postawę w kwestii ustawy o IPN uznałem za zwyczajne tchórzostwo. Taki Piłat, który umywa ręce. W Biblii napisano – mówcie tak albo nie, a wszystko co ponadto, pochodzi od Złego. Andrzej Duda powiedział więc – tak, ale nie; tak, ale nie wiem; tak, ale niech to rozstrzygną inni.

Po moich przejściach nie bawię się w politykę, ale jak mam coś do powiedzenia, mówię wprost.

Dlatego powiem, że dziwi mnie postawa Prezydenta Polski, której większość stanowią chrześcijanie, przede wszystkim katolicy to epatowanie świecami chanukowymi czy radosne obwieszczanie, że kultura żydowska ma się w Polsce coraz lepiej i cieszmy się z tego... Każdemu wolno wierzyć w co chce, bo żyjemy w wolnym kraju, ale ja wtedy zadawałem pytanie – czy był na roratach. Oczywiście, nic mi do tego czy był, ale skoro mówi o świecach chanukowych, to może i tym powinien powinien wspomnieć?

 

Chodzi Panu o zachowanie proporcji?

Tak. Cieszyłbym się gdyby Prezydent Polski kraju gdzie chrześcijanie wciąż jeszcze na szczęście są w większości, zainteresował się bardziej kulturą chrześcijańską, zamiast cieszyć się, że kultura żydowska rośnie w Polsce w siłę.

Mógłbym wiele jeszcze mówić o swoich zastrzeżeniach do tej prezydentury, która w moim przekonaniu skręciła w niejasnym kierunku. Jako dziennikarzowi śledczemu od razu mi zapalają mi się lampki alarmowe. Ale staram się mówić o tym, co wiem na pewno. Biorąc więc pod uwagę same fakty, to albo Prezydent Duda ma złych doradców, albo po prostu chce być tak dobry dla wszystkich, że w efekcie nie jest dobry dla nikogo, albo jest coś jeszcze o czym nie wiemy.

Ma Pan złe zdanie o doradcach Prezydenta?

Tak. Andrzej Duda otoczył się ludźmi, którzy plotą takie androny, że słuchać tego czasami trudno. Choćby pan Łapiński… Kiedy zarzucano Prezydentowi, że czyni umizgi do środowiska WSI, co znajduje odzwierciedlenie w pewnych personaliach, pan Łapiński był łaskaw odpowiedzieć – nieprawdą jest, że Prezydent otacza się ludźmi WSI, dlatego, że nie ma już WSI!

To też mnie rozłożyło na łopatki, bo przecież ci ludzie nie rozpłynęli się we mgle. Przecież oni żyją, została ich agentura, zostały ich wpływy, zagrabione miliardy, elementy nacisku, wpływu, szantażu itd. Ludzie z WSI nadal są obecni w naszej rzeczywistości i to świetnie ulokowani, umocowani, obracający miliardami. Nie ma WSI ale ludzie WSI są i to wciąż bardzo wpływowi. Wystarczy lekko odchylić kołderkę, to widać te wpływy w bardzo wielu miejscach. Odpowiedź pana Łapińskiego to robienie z obywateli idiotów.

A pan Zybertowicz, który jest zadeklarowanym ateistą, ale takim wojującym, bo sam słyszałem jego wypowiedzi w tym tonie… A już to, co powiedział na spotkaniu ze studentami prawa na UW i UKSW… Opowiadali mi o tym. Jeden ze studentów, znany mi z imienia i nazwiska zapytał – Czy pan profesor jako doradca obecnego Prezydenta RP mógłby ocenić Prezydenta Komorowskiego? W odpowiedzi usłyszał - A czegóż czepiać się Prezydenta Komorowskiego! Ja nie wiem nic o tym, aby ten człowiek zrobił coś niewłaściwego.

Trudno w to uwierzyć...

Dokładnie tak odpowiedział profesor Zybertowicz. Kiedy mi to opowiadano przeżyłem szok. Gdybym tam był, zadałbym więc drugie pytanie – to po co zmienialiśmy prezydenta? Jeżeli tamten to taki fajny chłop, dobry prezydent i ucieleśnienie wszelkich cnót. Prezydent Andrzej Duda otoczył się takimi, delikatnie mówiąc, dziwnymi ludźmi i ulega ich urokowi. Moim zdaniem używając terminologii piłkarskiej, bo Mundial wciąż trwa, to Andrzej Duda się zakiwał. Przyznaję że jeżeli będę miał do wyboru jego i Tuska, to będzie to dla mnie wybór między dżumą a cholerą.

Mocne stwierdzenie.

Tak. Po spotkaniach, których odbywam kilkadziesiąt rocznie i nie tylko w Polsce, wiem co myślą ludzie. Bardzo często mówią, że w życiu nie zagłosują na Andrzeja Dudę. Jeżeli więc zostaną postawieni przed koniecznością wyboru między Tuskiem a Dudą, będzie to dla nich dramatyczny wybór.

Czy wyobraża Pan sobie, że mógłby pojawić się jeszcze inny, liczący się kandydat?

Czekam na kandydata, na którego mógłbym zagłosować z czystym sumieniem. O Tusku już nie mówię bo to taki sam łotr jak Komorowski, o czym piszę w następnej książce, która ukaże się jesienią. Z kolei Andrzej Duda jest dla mnie wielkim rozczarowaniem. Dlatego czekam na kandydata, którego mógłbym poprzeć całym sercem.

Był czas, kiedy spekulowano czy nie planuje się wystawienia kandydatury Premier Beaty Szydło.

Zdecydowanie, ale to zdecydowanie poparłbym Beatę Szydło, gdybym miał do wyboru te trzy kandydatury. Nawet sekundy bym się nie zastanawiał.

Dziękuję za rozmowę.