Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: W swoich publikacjach ujawnia Pan zatrważające fakty nt. Bronisława Komorowskiego, jak i całego funkcjonowania III RP. Wydaje się, że w dużej mierze „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” przyczyniły się do przegranych przez niego wyborów prezydenckich. W trakcie kampanii mogliśmy zaobserwować jego nerwowe reakcje na pytania o WSI, posłom ówczesnej opozycji, a dziś partii rządzącej, którzy podnosili tę kwestię w Sejmie, wyłączano mikrofon podczas wystąpień. Niedawno wyemitowano w telewizji publicznej Pana wywiad z Bronisławem Komorowskim sprzed 2010 r., przerwany przez niego po pytaniu o WSI. Wciąż jednak nie widać wyjaśnienia tej sprawy, ani rząd jej nie nagłaśnia, ani media specjalnie o tym nie mówią. Z czego to może Pana zdaniem wynikać?

Wojciech Sumliński, dziennikarz śledczy: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie jestem decydentem politycznym. Jestem jedynie dziennikarzem, który uważa, że jak najwięcej jawności w życiu publicznym jest rzeczą bezwzględnie konieczną dla oczyszczenia tej domeny publicznej, jaka jest spuścizną po III RP. Mogę tylko przypuszczać, że być może pewne inne kwestie uznano za priorytetowe, wymagające natychmiastowego rozwiązania, w pierwszej kolejności. Mam tu na myśli m.in. kwestie gospodarcze, czy np. takie inicjatywy, jak program Rodzina 500 Plus bądź inne tego typu inicjatywy podejmowane przez rząd PiS. Cały czas jednak mam nadzieję, że wyjaśnione i ujawnione zostaną takie kwestie, jak sprawa aneksu WSI, o którym rozmawiamy, sprawa wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, czy wreszcie prześwietlenie tak ciemnej postaci, jaką jest były prezydent Bronisław Komorowski, czy też takich, jak sprawa zbioru zastrzeżonego, który miał być opublikowany na przełomie lutego i marca. Mam przekonanie, że te kwestie jednak zostaną podjęte przez obecny rząd. Innymi słowy, chcę wierzyć w to, że ta zwłoka wynika jedynie z pragmatyki czy też strategii, a nie jest docelowym zaniechaniem. Wydaje mi się, że opinia publiczna oczekuje wyjaśnienia kwestii, które tu przytoczyłem: ujawnienia aneksu, zbioru zastrzeżonego, prawdy o Bronisławie Komorowskim i jego rozmaitych działaniach, ale też ujawnienia wszystkich okoliczności zamordowania bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Ta ostatnia sprawa jest bardziej istotna, niż się wielu Polakom wydaje, ponieważ ma wiele „den” i znacznie większy wpływ na całą rzeczywistość III RP, niż można by przypuszczać. Jest faktem, że na ten moment żadna z tych spraw nie doczekała się finału, na który wciąż czekam nie tylko jako dziennikarz, ale również jako obywatel Polski. I wiem, że podobne oczekiwania ma wiele osób.

 

Obecny rząd wiele mówi o rozliczaniu poprzedniego. Był audyt we wszystkich ministerstwach, są kontrole CBA wyjawiające kolejne afery, powstała komisja ds. Amber Gold, tymczasem Bronisław Komorowski pełni niejako rolę „maskotki” III RP, pokazuje się w wielu mediach, „broni demokracji” na marszach KOD i nadal pokazuje nam maskę „dobrego wujka”. A może w tym aneksie jest coś, co boi się ujawnić nawet PiS?

Aneksu nie widziałem, nie znam jego treści, natomiast mam, poprzez różne kontakty, pewną orientacyjną wiedzę o tym, co on zawiera. Wydaje mi się, że byłoby czymś bardzo niedobrym, gdyby okazało się, że chodzi jedynie o to, by „króliczka” gonić, ale go nie złapać. O wielu ważnych personach III RP - jeśli by spojrzeć na całą rzeczywistość jej trwania - mówiono, że popełniali nadużycia, przestępstwa, czyny, które należy bezwzględnie wyjaśnić, czy to przed prokuratorem, czy to przed Trybunałem Stanu. Jednak w przeszłości za każdym razem, gdy pojawiła się możliwość ich wyjaśnienia, dochodziło do zdumiewających zaniechań. Głęboko wierzę, że teraz tak nie będzie, że dziś nie mamy do czynienia z taką sytuacją, że tym razem będzie inaczej. Mam nadzieję, że nie będziemy świadkami kolejnych zaniechań, mówienia o mrocznych sprawach, ale unikania ich wyjaśnienia. Wiele osób może być na razie rozczarowanych i zawiedzionych zwłoką w odkrywaniu tajemnic III RP, ale być może trzeba wykazać nieco więcej cierpliwości. Jeden z moich znajomych, który zna ważnych polityków mających dziś wpływ na kształt naszego kraju, zapytany przeze mnie, dlaczego to wszystko idzie tak wolno, odpowiedział: „Wyobraź sobie, że masz kilku potężnych przeciwników. Jeśli ledwie pokonujesz opór, jaki przeciwnicy ci stawiają, to czy dołożyłbyś sobie jeszcze kolejnych, świadomie skazując się tym samym na porażkę?” To, co powiedział, zrozumiałem w ten sposób, że obecna władza podjęła wiele wyzwań. Niektóre z nich są bardzo trudne, a rząd napotyka potężny opór. Gdyby próbował naraz realizować wszystko co ważne, mogłoby zakończyć się to porażką. Trzeba więc do tego podchodzić z większym spokojem. Jest to pewna forma wytłumaczenia, czemu niektóre sprawy toczą się wolniej, niż oczekiwałoby tego wielu Polaków. Do mnie ta retoryka trafia częściowo. Z punktu widzenia człowieka, który chciałby, aby działania rządu były skuteczne, mam świadomość, że otwarcie zbyt wielu frontów naraz może być skomplikowane, jednak jako obywatel, chciałbym, żeby pewne sprawy były transparentne i pokazane w prawdzie jak najszybciej. Mam więc ambiwalentne odczucia, jednak uzbrajam się w cierpliwość. Liczę na to, że poznamy aneks WSI, zbiór zastrzeżony, wszystkie okoliczności śmierci ks. Popiełuszki, które są bramą do poznania całej rzeczywistości III RP. A także czekam na moment, w którym o byłym prezydencie będzimy mówić "Bronisław K." Wierzę, że taki czas nadejdzie. I to być może prędzej, niż później.