6 grudnia Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości podjęła przez aklamację uchwałę, na mocy której Andrzej Duda został oficjalnie wyznaczony na naszego kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Tym samym PiS postawiło na osobę będącą całkowitym przeciwieństwem urzędującego prezydenta. Wbrew twierdzeniom rządowych propagandystów, wszystko wskazuje na to, że mamy ogromne szanse na odsunięcie od władzy skompromitowanego Bronisława Komorowskiego.

Zacznę od tego, że najważniejszym powodem wskazania Andrzeja Dudy są jego kwalifikacje. Nasz kandydat ma w sobie wszelkie przymioty konieczne do sprawowania roli głowy państwa, których w dużej mierze brakuje Komorowskiemu. Jego dotychczasowe doświadczenie to jednak nie tylko wiedza teoretyczna doktora prawa, lecz również praktyka na urzędach wiceministra sprawiedliwości oraz ministra w Kancelarii Prezydenta. Zwycięstwo posła Dudy w tych wyborach to pewność, że każdy aspekt sprawowania urzędu prezydenckiego zostanie potraktowany z należytą godnością i powagą.

Po drugie, świetne wyniki PiS w dużych miastach podczas minionych wyborów samorządowych pozwalają przypuszczać, że Andrzej Duda jest w stanie porwać za sobą młodzież. Młody, dynamiczny i przygotowany merytorycznie kandydat zmierzy się z wypalonym prezydentem, mającym problemy nawet z poprawną polszczyzną. Polacy bez wątpienia wykorzystają szansę, by pozbyć się z urzędu głowy państwa osoby, która w swoim czasie nawet nie wiedziała, czy Norwegia jest państwem członkowskim Unii Europejskiej.

Należy również odnotować, iż wbrew staraniom prezydenta nie udało mu się wytworzyć wrażenia wyniesienia się w swoim urzędowaniu ponad swoje środowisko polityczne. Bronisław Komorowski podczas 7 lat rządów Platformy Obywatelskiej pełnił kolejno funkcje Marszałka Sejmu oraz prezydenta, będąc jednym z najważniejszych filarów tego obozu władzy. Prezydent jest bezpośrednio odpowiedzialny za ogrom niepowodzeń koalicji rządzącej, przede wszystkim dlatego, że nie wykorzystywał swoich konstytucyjnych prerogatyw. Przypomnę, że Komorowski zaniechał m. in. zawetowania ustawy „reformującej” system emerytalny i wspiera wejście Polski do strefy euro.

Natomiast Andrzej Duda proponuje Polakom powrót do wypracowanego przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego modelu aktywnej prezydentury, odpowiadającej randze urzędu głowy państwa oraz mandatowi uzyskanemu w bezpośrednich wyborach. Przypuszczam, że Bronisławowi Komorowskiemu po prostu brakuje kompetencji, by móc podjąć się podobnego wyzwania, stąd wybór koncepcji „żyrandolowej” sprawowania swojego urzędu.

Prof. Lech Kaczyński, z którym Andrzej Duda miał zaszczyt współpracować, był dla naszego kandydata najważniejszym nauczycielem pełnienia funkcji publicznych i dbania o polską rację stanu. Eurodeputowany Duda jest świadomy, że głowa państwa powinna mieć całościową wizję polityki państwowej oraz ambicję, by wyznaczać jej główne kierunki. Prezydent powinien wychodzić z inicjatywami wzmacniającymi polskie bezpieczeństwo militarne oraz energetyczne, a także bronić społeczeństwo przed złymi decyzjami rządu i parlamentu poprzez weto ustawodawcze. Wreszcie, pierwszy obywatel Rzeczpospolitej ma stać na straży suwerenności państwa, a jako najwyższy przedstawiciel Polski w stosunkach zagranicznych powinien prowadzić asertywną i zgodną z interesem narodową politykę zewnętrzną.

Wojciech Jasiński/Salon24.pl