Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości wyborcy oczekują reform, a rząd ma większość w Sejmie i rzec można – pełnię władzy, dlaczego więc nie idzie ''taranem'' aby uczynić zadość obietnicom? 

Witold Gadowski, dziennikarz śledczy, pisarz, publicysta: Otóż dla pełni władzy trzeba mieć jeszcze odwagę i trzeba być drużyną, w której nie ma kretów. Obawiam się, że PiS straci impet reform i to będzie postępowało.

Prezydent miał stałą możliwość monitorowania treści ustaw sądowych, był czas na poprawki przed wetami i opcja odesłania ich do TK; potem były 2 m-ce na zmiany i nadal nie ma ustawy o SN i KRS, ale za to są spotkania - będzie piąte a może i szóste, i trudno nie odczuwać smutku, gdy brakuje Gospodarza na progu Belwederu, przy powitaniu szefa PiS... O co tu chodzi?

To jest jakaś gra ze strony Kancelarii pana prezydenta, która nie wygląda najlepiej i przyniesie pewnie jakieś złe owoce. Tak to jest, że pług najpierw wjeżdża w zaspę i jakoś jedzie, potem lekko grzęźnie, potem grzęźnie coraz mocniej a potem staje w miejscu. PiS ''wjechał'' w III RP, zaczął ją przeorywać, ale opór jest ogromny, a oprócz tego PiS został nasączony ludźmi III RP, którzy hamują wszystko, co mogą.

Czy reforma sądów ma jeszcze szanse powodzenia?

Wierzę, że tak, ale pojawia się coraz więcej znaków zapytania.

Mówi Pan w swoim komentarzu o tym, że w Komisji reprywatyzacyjnej prowadzonej przez min. Patryka Jakiego jest prawdopodobnie ''kret'', który ujawnia tajne informacje osobom niepowołanym – czy w strukturach PiS też są osoby, które - jak korniki zdrowe drzewo – drążą tę partię?

Jeżeli drzew zarażonych kornikiem się nie wycina, kornika się nie wykrywa i nie zwalcza, to jest ich coraz więcej i niszczą zdrowe drzewa, więc używając tego porównania, niezwalczanie ''korników'' w tym przypadku powoduje wyhamowanie reform. Impet reform hamowany jest od wewnątrz i od zewnątrz, i to są prawa fizyki politycznej, i nic tego nie zmieni. W PiS-ie zaczynają dochodzić do głosu sybaryci, a jeśli tego nie będzie się wycinało, nie zahamuje się tego ''układania się'', to reformy ugrzęzną – tak to jest teraz. I nie jest to tylko przypadłość PiS-u, ale każdej rządzącej formacji.

Redaktor G. Jakubowski z ,,Gazety Finansowej'' zadał Panu pewne pytania, w których prosi o odpowiedź o Pana rzekome kontakty z UOP, o Bałkany, WSI itp. Czy ktoś postanowił Panu zaszkodzić i utrudnić życie?

Zacząłem zadawać niewygodne pytania wobec ludzi - rzekomo - dobrej zmiany. I natychmiast, tego samego dnia pan Grzegorz Jakubowski przysłał mi pytania do swojego tekstu śledczego, który ma napisać do ,,Gazety Finansowej'' i w tych pytaniach zawarte są takie tezy: czy dlatego nie lubię służb, że w 90. roku chciałem się dostać do UOP-u, a oni mnie nie przyjęli – odpowiadam, że nigdy to nie miało miejsca, ale samo takie pytanie sugeruje, że coś takiego było; czy byłem związany z WSI i gdy jeździłem na Bałkany, to czy uzgadniałem z WSI to, co tam robiłem - oczywiście nigdy nie było tajnych spotkań z WSI ani w ogóle nie miałem z nimi żadnych związków.

Pyta mnie, czy jestem związany z Agencją Wywiadu i czy brałem stamtąd pieniądze i któtko mówiąc – czy jestem agentem Agencji Wywiadu i uzgadniam z nimi treść moich tekstów. To bzdura kompletna - nigdy nie byłem w siedzibie Agencji Wywiadu, ani nie spotykałem się świadomie z żadnym oficerem tej Agencji, więc jest to absurd.

No i oczywiście kwestia języków, i że jestem nieukiem, bo nie znam żadnych języków, no trudno - tak uważają, więc to jest ich sprawa. Może nie znam języków na poziomie doskonałym, ale porozumiewam się po rosyjsku i angielsku skoro prowadzę wywiady, a jednak jest to sugestia, że np. kłamię, bo może nie było wywiadu z ''Carlosem''... I wreszcie padło pytanie, czy wziąłem 40 tysięcy łapówki od Grochulskiego z mafii paliwowej, co oczywiście nigdy nie miało miejsca.

Jak Pan ocenia te próby podważenia wiarygodności?

To wszystko razem jest takim chuligaństwem, a nie dziennikarstwem, zwykłym paszkwilem. Ten Jakubowski – którego nie znam, ale wydaje mi się, że jest to jakaś szuja używana gdzieś tam, w jakichś rozgrywkach. To jest symbol tego, co się dzieje z dziennikarstwem, że takie ''szmaty'' po prostu mogą zarzucić każdemu wszystko. Mogą np. powiedzieć, że zgwałciłem kogoś – to w nawiązaniu do tego, co kiedyś Stonoga o mnie pisał. Oni mnie od czasu do czasu atakują w taki sposób ''poniżej pasa''. Stonoga pisał o obyczajówce, że mam błękitną kartę, że biłem żonę – różne tego typu rzeczy wypisywał, albo np. że mój brat się mnie wyparł. Gdy brat się o tym dowiedział, to chciał tam od razu jechać i go stłuc. Właśnie tak atakował mnie Stonoga, a teraz na poziomie Stonogi atakuje mnie Jakubowski. Używają takich argumentów i takich metod.

W pytaniach skierowanych do Pana są błędy w pisowni, w odmianie - autor ma jakieś trudności z pisaniem po polsku?

Bo to głupek chyba jest, ten Jakubowski, a może ma jakiś kłopot z głową, albo mu oficer podyktował, a on nie sprawdził. Są tacy Jakubowscy, którzy tylko udają dziennikarzy, ale są tylko Jakubowskimi.

Choć to działania na poziomie brukowym, jednak trzeba stwierdzić, że trwa na Pana atak w stylu: ''rzućmy błotem, a nuż coś się przylepi i zostanie'', a druga sprawa – po prostu jest to bardzo przykre.

Jedyne co mam, to tak naprawdę dobre imię, a oni starają się mi to dobre imię odebrać. Przed takimi atakami trzeba się bronić, choć wypadałoby nałożyć po gębie, ale czy to coś zmieni? – raczej nie.

Dziękuję za rozmowę.