Jak mówił w Radiu Kossuth premier Węgier Wiktor Orban, szczyt UE był dla Grupy Wyszehradzkiej wygraną bitwą, jednak wojna wciąż się nie skończyła.

- „Wygraliśmy nie wojnę, tylko po prostu bardzo ważną bitwę” – stwierdził węgierski premier.

Orban podkreślił, że na szczycie UE Polsce i Węgrom udało się odeprzeć atak, jednak z sytuacji nie jest zadowolony Parlament Europejski, który żąda twardego uzależnienia unijnych funduszy od tzw. oceny praworządności. Jego zdaniem źródłem ataków na Polskę i Węgry w UE jest sprzeciw wobec przyjęcia przez te kraje imigrantów:

- „To są wszystko kraje proimigranckie, proimigranccy premierzy, a za ich plecami stoi (amerykański finansista węgierskiego pochodzenia) Goerge Soros. Chcieliby mieć w rękach takie narzędzie, którym mogliby szantażować Węgrów i Polaków” – mówił.

W jego ocenie proimigranckie kraje chcą za pomocą imigrantów stworzyć w Europie nową kulturę, która przewyższy kulturę imigrancką. Podkreślił jednak, że Węgry się na to nie zgadzają. Zamiast imigrantów chcą porządku i bezpieczeństwa, a nie dostosowywania się do przybyszów.

- „To jest przedmiot sporu. A ponieważ on się jeszcze nie rozstrzygnął, bo oni nie zrezygnowali z tego warunku i będą próbowali przekonywać do migrantów, do całkowitego przeformułowania rodziny, do rodzin mozaikowych, do małżeństw jednopłciowych(…), dlatego trzeba się przygotować, że węgierscy premierzy nie tylko w ciągu najbliższego roku-dwóch, ale jeszcze przez dziesięciolecia stale będą musieli walczyć w tych bitwach” – podkreślał premier Węgier.

kak/PAP, telewizjarepublika.pl