"Ja jestem święty! Nic na mnie nie znajdą" - stwierdził bezceremonialnie były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Wałęsa w rozmowie z gazetą był pytany o postępowanie prowadzone przez IPN ws. fałszywych zeznań jakie miał składać w związku ze sprawą TW "Bolka". Wałęsa kategorycznie stwierdził, że "jest święty" i jeśli mają "coś na niego znaleźć", trzeba to sfabrykować.

"Ja jestem święty! Nic na mnie nie znajdą. Mogą tylko sfabrykować. Prześladowań w wolnej Polsce jeszcze w życiorysie nie mam. Z przyjemnością i te prześladowania sobie zapiszę. Nie obję się IPN-u, prokuratury Ziobry i PiS" - mówił w wywiadzie Wałęsa.

Wałęsa opisując koleje swojego losu, stwierdził, że dla SB byłby kiepskim agentem:

"Komuniści, co by o nich nie myśleć, dość zawodowo podchodzili do spraw. Najpierw człowieka prześwietlali i kiedy mnie oraz moją rodzinę prześwietlili, doszli do wniosku, że w ten sposób ze mną nie wygrają. Byłbym kiepskim agentem. Komuniści chcieli mnie pokonać inaczej: zabrać mi żołnierzy".

przk/"Rzeczpospolita"