Czy w PiS panuje już euforia związana z triumfem w wyborach parlamentarnych, czy nastroje wciąż są stonowane przed ogłoszeniem oficjalnych wyników? O komentarz poprosiliśmy Witolda Waszczykowskiego – posła Prawa i Sprawiedliwości.

 

Jaka atmosfera panuje w obozie PiS dzień po wyborach?

Jesteśmy szczęśliwi, że osiągnęliśmy dobry wynik, ale cała układanka dotycząca ilości mandatów i możliwości sformowania rządu jeszcze przed nami. Wszystko zależy od tego, jak wysokie będzie ostateczne zwycięstwo PiS oraz od tego ile ostatecznie wejdzie komitetów i z jakimi wynikami. Wiele się tu może jeszcze zmienić.  Między posiadaniem 225 mandatów w sejmie, a posiadaniem 235 istnieje kolosalna różnica.

 

Czyli nastroje mają Państwo raczej stonowane?

Zdecydowanie stonowane. Dopóki nie ma przesądzających rezultatów, nie możemy układać strategii dotyczących przyszłych rządów, gdyż wciąż nie ma pewności, czy nie będziemy musieli układać się z potencjalnym koalicjantem, by stworzyć rząd. Przekonamy się niebawem i wtedy weźmiemy się do pracy. Na razie zachowujemy spokój.

 

A co Pana najbardziej zaskoczyło w tych sondażowych wynikach? Wynik Kukiza?

Zaskoczył mnie fakt, że Platforma po ośmiu latach beznadziejnych rządów, w dalszym ciągu jest w stanie przyciągnąć do siebie ponad 20 procent wyborców.  Jeżeli połączymy to z wynikiem Nowoczesnej wynoszącym 7 procent, widzimy że wciąż jedna trzecia Polaków jest omamiona fałszywą wizją liberalnej wizji państwa i ekonomii. Dziwne jest to, że wielu ludzi po latach wciąż jest ślepa na wszystkie afery mające miejsce za rządów Platformy. To zadziwiające, że wciąż tyle osób głosowało na ludzi tak nieudolnych i skompromitowanych.

 

Tym niemniej układ sił się znacząco zmienił. Myśli Pan, że wyniki tych wyborów możemy odbierać jako świadectwo przemian w świadomości społecznej? Jakie zmiany nas czekają?

Być może tak, chociaż zdecydowanie za wcześnie, by o tym mówić. Do następnych wyborów mamy cztery lata i wiele może się przez ten czas zdarzyć. Czeka nas teraz dłuższy okres spokojnych rządów, ale na pewno w obrębie Platformy dojdzie do zmian.  Może tam dojść do dużych roszad. Z pewnością czeka nas też spore zamieszanie na lewicy, jeśli przegra wybory, a na to się zapowiada. Czeka nas poszukiwanie nowych dróg na lewicy. Widać, że pomysły antykościelne, gender i tym podobne próby odejścia od tradycyjnych wartości nie przemawiają do naszego społeczeństwa. Politycy z tego obozu będą musieli więc poszukać nowych sposobów dotarcia do wyborców. Czy będzie to ekonomia, czy znów kwestie społeczno-kulturowe, ciężko powiedzieć.

 

A jaką strategię jako opozycja przyjmie Platforma?

Platforma na pewno będzie jednak próbowała grać kwestiami europejskimi, kreując się na jedyną partię proeuropejską i stygmatyzując PiS jako partię rzekomo antyunijną. Tak było w ostatnich tygodniach kampanii, gdy ustawiano się już pod nową rozgrywkę polityczną. Taka też retoryka PO czeka nas w najbliższych latach.

 

Jakie będą pierwsze ruchy i projekty nowego rządu niezależnie od tego, czy będzie to koalicja, czy też rządy samodzielne?

Zajmiemy się w pierwszej kolejności tym, co zapowiadaliśmy w kampanii. To o czym mówiła Beata Szydło, czy Elżbieta Witek. Przede wszystkim sprawy socjalne związane z płacą minimalną, czy zasiłkami dla dzieci. Ta druga kwestia jest szczególnie paląca, bo dotyczy całej generacji. Musimy odwrócić trend niżu demograficznego, który dotknął nasz kraj. Dlatego w pierwszej kolejności zajmiemy się tymi kwestiami. Zajmiemy się też nowelizacją budżetu i zapowiedzianymi przez nas zmianami podatkowymi, które dotkną wielkie korporacje.

 

A czy możemy już mówić o „pewniakach” do rządu Beaty Szydło?

Nie, na to jeszcze za wcześnie. Składem rządu będzie można się zajmować i mówić o nim dopiero po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów.

 

Rozmawiał MW