Po facebookowym wpisie działaczki KOD, podającej się za właścicielkę restauracji, w której gościł prezydent Andrzej Duda z grupą amerykańskich senatorów, w internecie zawrzało. Współwłaścicielka Katarzyna Kukieła poczuła się urażona "ojczyzną dojną" i "korytem". Dodała: "Czuję się zbrukana, że on tam wszedł". Kukieła napisała: 

„Napisałam w komentarzach na tablicy PADa, pod linkiem z transmisją z Wenzla. Tyle mogłam zrobić. Jestem oczywiście współwłaścicielem, ale to tam, na tamtej tablicy, nie ma znaczenia. 

<<Panie prezydencie jadłeś dzisiaj kolację i spotykałeś się z senatorami Stanów Zjednoczonych w moim hotelu. Czy nadal ty i twój elektorat uważacie, że ja jestem w KOD i od 3.grudnia protestuję pod TK i biorę udział we wszystkich marszach i manifestacjach dlatego, że oderwaliście mnie od, jak to elegancko i typowo po waszemu określiliście, koryta?!!! Mam nadzieję, sądząc po zadowolonej pańskiej minie, że jedzenie z mojego koryta wszystkim smakowało, a wnętrza i ich wystrój do gustu przypadły. I proszę pamiętać, rzucając słowa o dojnej ojczyźnie, że dla niektórych Ojczyzna to coś bardzo cennego i słowa wypowiedziane przez pana ranią. Bo Polska jest ważna, a Konstytucja niepodważalna>>” – czytamy na profilu facebookowym.

Dziś jednak pojawił się na fanpejdżu restauracji Wentzl komentarz:

„Szanowni Państwo, restauracja Wentzl jest niezależną firmą. Pani Kukieła nie ma nic wspólnego z naszą restauracją”. Wyrazili również zaskoczenie jej wpisem.

Katarzyna Kukieła jest jedynie współwłaścicielką kamienicy, w której mieści się restauracja, wiceprezesem zarządu spółki PFT KRAKÓW, kierowanej przez Artura Ładochę, zamieszanego w tzw. aferę sopocką. Według ustaleń miał on również współpracować z szefem "gangu lichwiarzy" z Krakowa, o czym pisała Rzeczpospolita.

Nie zmienia to faktu, że w tej restauracji podają "w korycie" i "plują do zupy"!

mko