Podpisane 31 sierpnia w Warszawie memorandum o współpracy energetycznej Stanów Zjednoczonych, Polski i Ukrainy to kolejny etap w ekspansji amerykańskiego LNG na rynki Europy Środkowej i Wschodniej. To, co jest biznesowym planem dla koncernów z Teksasu czy Luizjany, ma też ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego krajów naszej części Europy. Pozwoli zmniejszyć zależność od gazu rosyjskiego, a więc uderza w cele Moskwy, zarazem wiążąc Ukrainę mocniej z Zachodem oraz wzmacniając status Polski jako kluczowego sojusznika USA w tej części Europy – już nie tylko pod względem militarnym, ale też energetycznym.

Memorandum o trójstronnej współpracy w sferze energetyki podpisano w kuluarach uroczystości rocznicy wybuchu II wojny światowej, które zgromadziły w stolicy Polski wielu przywódców i ważne delegacje państwowe z całej Europy i z USA. Podpisy pod dokumentem złożyli Rick Perry (USA), Piotr Naimski (Polska) i Ołeksandr Danyluk (Ukraina). Jak mówił ten ostatni, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, jego kraj nie kupuje gazu od Gazpromu już od kilku lat. Teraz czas na kolejny krok, czyli „uzyskanie dostępu do LNG, gazu, którym głównie przypływa z USA”. Aby ten surowiec trafił na ukraiński rynek, powstać ma specjalny rurociąg łączący systemy gazowe Polski i Ukrainy. Umożliwi on przesyłanie na wschód amerykańskiego LNG, który będzie odbierany w terminalu w Świnoujściu. Rocznie ma to być nawet 6 mld m³ gazu. Jak powiedział sekretarz ds. energii Rick Perry, podpisanie memorandum jest „nadzwyczajnym zwycięstwem bezpieczeństwa energetycznego, bezpieczeństwa ekonomicznego i bezpieczeństwa narodowego wszystkich trzech krajów”.

Nie da się jednak nie zauważyć, że kluczową rolę odgrywać tu będzie Polska. Porozumienie z Ukraińcami to pierwszy krok w stronę uczynienia Polski gazowym hubem, przez który Amerykanie będą mogli sprzedawać swój LNG do sąsiednich krajów. W przyszłości być może nawet na Białoruś. Coraz większe ilości surowca zza oceanu w Polsce to uderzenie w strategię rosyjską. Skoro dobiega końca m.in. kontrakt jamalski z Polską, bardzo dla strony polskiej niekorzystny, Rosjanie zamierzali utrzymać pozycje w Europie Środkowej i Wschodniej pośrednią drogą. To znaczy pompując ogromne ilości gazu do Niemiec przez Bałtyk – po to budowany jest Nord Stream 2. To Niemcy stałyby się wielkim hubem, z którego rosyjski gaz wlewałby się na rynki sąsiadów. Także Polski. Dzięki LNG z USA, a także realizowanemu projektowi Baltic Pipe, Warszawa zyskuje alternatywę i w optymalnym scenariuszu, gdy wygaśnie kontrakt jamalski, Polska będzie mogła całkowicie zrezygnować z gazu rosyjskiego. A w następnych latach eksportować nawet nadwyżki surowca amerykańskiego, norweskiego czy katarskiego, do sąsiadów.

Warsaw Institute