Tomasz Poller: Jeden z dodatków do Gazety Wyborczej, "Wysokie Obcasy", zamieścił parę dni temu dziwaczną i prowokacyjną ilustrację, przedstawiającą postać Matki Boskiej w charakterze uczestniczki kontrowersyjnych imprez pani Lempart, zwanych "Strajkami Kobiet". Przed samym Bożym Narodzeniem zdecydowano się uderzyć w to, co dla ludzi wierzących najcenniejsze i najświętsze. Nie jest to pierwszy tego typu eksces Czerskiej, z czym zatem mamy do czynienia? Akt desperacji? Chęć podniesienia popularności przez kontrowersyjne medium, które straciło niegdysiejszy posłuch? A może element systematycznie, metodycznie realizowanej strategii?

Tomasz Sakiewicz, publicysta, redaktor naczelny Gazety Polskiej: Przede wszystkim zdumiewa mnie zdziwienie wszystkich, którzy są zaskoczeni tym, że Gazeta Wyborcza walczy z chrześcijaństwem. Środowisko, w którym wychował się Adam Michnik, a przede wszystkim jego przyjaciel Kuroń, zaczęło konflikt z PZPR od zarzucenia ekipie Gomułki zbytniej uległości wobec Kościoła. Usunięcie chrześcijaństwa było ważnym postulatem ideologicznym tej grupy. Oni zupełnie serio ten postulat traktowali. Gomułka na jakimś poziomie chciał porozumienia z Kościołem, równocześnie ten Kościół prześladując, jednak jego celem samym w sobie nie było zniszczenie chrześcijaństwa. Tymczasem to środowisko, Michnika i Kuronia było wyraźnie środowiskiem antychrześcijańskim. Gdy znalazło się w opresji, gdy potrzebowało wsparcia, zawarło sojusz taktyczny z Kościołem, spotykali się w parafiach, spotykali się z księżmi. Potem w Gazecie Wyborczej pojawiały się znane nazwiska duchownych, ale to wszystko była kwestia taktyki. Celem jest wojna ideologiczna i Adam Michnik oraz ludzie go otaczający ten cel konsekwentnie od dziesiątek lat realizują. To wyparcie chrześcijaństwa z jakiegokolwiek życia publicznego, zepchnięcie do poziomu, w którym chrześcijaństwo będzie użyteczne dla ich własnych działań.

Jak można się było spodziewać, akcja wywołała oburzenie. Wyborcza natomiast brnie dalej, zamieszczając kolejne bałamutne materiały kolejnych niby autorytetów. W ostatnich enuncjacjach usiłują oni wmówić czytelnikowi, że ta obrzydliwa i kiczowata grafika nie nosi wcale znamion obraźliwej, sugeruje się też, że protest przeciw obrażaniu uczuć religijnych czy składanie zawiadomień do prokuratury to "forma agresji". Sami agresorzy przedstawiają się jako prześladowani. To przecież zupełne odwrócenie pojęć...

Wyobraźmy sobie, że podobnie potraktowano by inne religie, np. religię żydowską, i drwiono sobie z jej symboli, a wcześniej poprzedziłaby to akcja ataku na synagogi. Przecież wszystkie policje świata byłyby postawione na nogi. To oczywiście się dzieje, ma to miejsce w krajach, w których są duże społeczności islamskie. Tam synagogi są atakowane, tam Żydzi są obrażani, ale spotyka się to ze stanowczą akcją rządów tych państw. Natomiast tutaj wygląda to tak, jakby chrześcijaństwo było wyjęte spod ochrony, tak jakby chrześcijan można było obrażać, szydzić z ich religii a wręcz atakować fizycznie. Próbuje się pokazać, że są różne kategorie ludzi, a tą najgorszą mają być właśnie chrześcijanie. I tak naprawdę przez usus, poprzez praktykę, Gazeta Wyborcza usiłuje do tego doprowadzić.

Z drugiej strony jednak można by się zastanawiać, czy oni nie doszli do ściany. Prowokacja jest prymitywna, poziom tej ilustracji jest żenujący, przypomina to taką niedojrzałą pubertalną kontestację. Czy taka desperacja nie świadczy o ich bezradności? Akcje pani Lempart ambitnie zwane Strajkiem, umierają śmiercią naturalną, dzieląc los KODu. CZy to nie jest jednak tak, że za wszelką cenę starają się zwrócić na siebie uwagę, bo są bezradni, gdy kolejny ciamajdan nie wypalił?

W jakiejś mierze tak jest. Ale taktyka takich ostrych, brutalnych, przekraczających granice ataków jest taktyką długofalową. Chodzi przede wszystkim o przesuwanie granicy. Coś, co było niewyobrażalne wczoraj, dzisiaj zaczyna być powszechne. Dokładnie chodzi o to, żebyśmy zaakceptowali pewien poziom agresji, obrażania, nierówności. Te granice są coraz bardziej przesuwane i być może długofalowo ta taktyka będzie skuteczna. Ona na krótką metę politycznie jak zwykle się nie udała, ale nie wiadomo w tym wszystkim, czy pani Lempart czy wcześniej Palikot nie byli tylko użytecznymi idiotami, którzy służą bardziej długofalowym celom, czyli przesunięciu tych granic, ażeby ostatecznie zagospodarować powstałą w ten sposób pustą przestrzeń.

Dziękuję za wypowiedź. Chyba że Pan Redaktor chciałby jeszcze coś do tego dodać.

Chciałbym życzyć dobrych Świąt, które będą świętami chrześcijańskimi. I żeby zawsze takimi były.