Zamykamy przedsiębiorcom firmy, ponieważ minister zdrowia uważa, że mamy niewystarczającą liczbę łóżek w szpitalach. Jeżeli zastosować tę „logikę” ministra, to oznaczałoby to, że nasz kraj w przypadku konfliktu może bronić się tylko przez taki czas, na jaki pozwalają dostępne łóżka szpitalne.” – mówi w przeprowadzonej przez Tomasza Pollera dla portalu Fronda.pl rozmowie Andrzej Sadowski, szef Centrum im. Adama Smitha. – „Potrzebna jest zmiana systemu, a nie kolejne zmarnowane pieniądze.”

 

Przedłużające się ograniczenia, uzasadniane walką z pandemią, a w praktyce prowadzące do utraty pracy i upadku małych i średnich firm wywołują coraz większe kontrowersje. Na ten temat rozmawiamy z Andrzejem Sadowskim,  ekonomistą, założycielem i prezydentem Centrum im. Adama Smitha – pierwszego w Polsce think tanku działającego od 16 września 1989 roku. Naszego rozmówcę poprosiliśmy o skomentowanie wyliczeń podanych ostatnio na łamach Rzeczpospolitej, wg których codziennie z powodu obostrzeń polska gospodarka traci 1,3 mld złotych. Zdaniem Sadowskiego wyliczenia te są i tak zaniżone:

Szacunki są niepełne, ponieważ nie uwzględniają strat jakie powoduje dla społeczeństwa i gospodarki będąca w rękach rządu, nieefektywna służba zdrowia. Wczoraj jeden z kolegów opowiedział mi, jak przez kilkanaście godzin walczył o przyjęcie do szpitala swojego ojca z wylewem i stanem zdrowia niezwiązanym w żaden sposób z pandemią. Wszystko wskazuje na to, że przez ostatni rok nie przeprowadzono w rządowej służbie zdrowia analizy procedur, czasu ich realizacji i skutków dla ratowania zdrowia oraz życia również tych pacjentów, którzy nie zachorowali na covid. Jakie działania podjęto w celu zoptymalizowania zarządzania zasobami, czasem pracy lekarzy i pielęgniarek, aby takie przypadki nie miały miejsca?”

Zdaniem rozmówcy portalu Fronda.pl strategia działania władz jest nie tylko błędna, ale opiera się na kompletnie absurdalnych argumentach.

Tracą nie tylko bezpośrednio przedsiębiorcy, ale też obywatele, którzy są pozbawieni różnego rodzaju usług i możliwości. Dla ograniczeń i przywracania zakazów używany jest dosyć zaskakujący argument. Zamykamy przedsiębiorcom firmy, ponieważ minister zdrowia uważa, że mamy niewystarczającą liczbę łóżek w szpitalach. Jeżeli zastosować tę „logikę” ministra, to oznaczałoby to, że nasz kraj w przypadku konfliktu może bronić się tylko przez taki czas, na jaki pozwalają dostępne łóżka szpitalne. Za chwilę okaże się, że np. wymiar sprawiedliwości nie będzie przyjmował od nas pozwów, bo też jest przeciążony, co jest rażąco widoczne od lat. Kolejne usługi dla ludności, a takimi jest wymierzanie sprawiedliwości są również nieefektywne w rękach rządu.” – obrazowo wyjaśnia Sadowski, zwracając uwagę na potrzebę gruntownych zmian systemowych oraz fakt, iż całe obszary życia, pomimo kolejnych zmian władz, są zarządzane w nieefektywny sposób.

Dlatego dla dokonania jakościowej zmiany ważne jest nie tylko wydawanie pieniędzy, ale też uczciwe przyznanie się przez rządzących, tak jak to zrobił premier rządu Rumunii, że „dziś państwo ze wszystkimi swoimi problemami budżetowymi, zaległościami jest ciężarem dla całej krajowej gospodarki i hamulcem dla jej rozwoju”. Jeżeli nie postawi się właściwej diagnozy i nie zrozumie, że dzisiaj problemem dla polskiego społeczeństwa i polskich przedsiębiorców są właśnie te obszary, które pozostają pod kontrolą kolejnego rządu w sposób niezmieniony, niezracjonalizowany, gdzie cyfryzacja jest pozorna i nie służy do optymalizacja czasu i pracy ludzi, to niestety żaden kolejny plan nie zda egzaminu. Ani zamykanie gospodarki, ani zapowiadany „Nowy Ład” nie będą elementem wprowadzającym nas na prostą drogę rozwoju i dobrobytu.” – podsumowuje nasz rozmówca.

Z Adamem Sadowskim rozmawiał Tomasz Poller