Poseł Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Krajewski zaprezentował dziś w Sejmie sprawozdanie z prac sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Zdaniem Krajewskiego, raport ten "jak w soczewce pokazuje teoretyczne państwo PO–PSL". 

Od powstania w lipcu 2016 r. komisja przeprowadziła 132 posiedzenia, prześledziła 15 tysięcy tomów akt sprawy i liczne dokumenty niejawne, przesłuchała 141 świadków i przeprowadziła dwie konfrontacje. W efekcie powstało 9 tysięcy stron zeznań"-wyliczał wiceprzewodniczący komisji śledczej. Polityk PiS wskazał, że w wyniku ustaleń skierowano zawiadomienia do prokuratury w sprawie 29 osób, a to "rekordowa liczba" jeżeli chodzi o działalność komisji śledczej. 

"To jest raport o fatalnym stanie państwa w latach 2009–15, który powinien być przestrogą dla osób pełniących funkcje publiczne zarówno dzisiaj, jak i w przyszłości"– powiedział Krajewski. Jak wskazał poseł, mamy do czynienia z "pełną faktografią zaniedbań, zaniechań, błędów i świadomych uników wysokich funkcjonariuszy publicznych, które doprowadziły do afery Amber Gold oraz utraty zaufania do instytucji państwa”.

Co ustalono w toku prac komisji? Jak zreferował w Sejmie jej wiceszef, działalność spółki Amber Gold doprowadziła do pokrzywdzenia 19 tys. klientów. Wielu z nich straciło oszczędności życia. Piramida finansowa pozyskała od klientów ponad 850 mln złotych, którymi gospodarowała na ich szkodę. Działalność spółki spowodowała ponadto wielomilionowe straty Skarbu Państwa.

Ekspansja należących do Amber Gold linii OLT–Express, mówił Krajewski, zagroziła np. poważnie kondycji ekonomicznej narodowego przewoźnika – LOT. Jednak instytucje państwa na to nie reagowały, szykując się jednocześnie do prywatyzacji LOT – dodał.

"W ocenie komisji działalność Amber Gold była efektem słabości państwa, dysfunkcjonalności organów wymiaru sprawiedliwości, systemowych luk prawnych, bierności i pobłażliwości aparatu urzędniczego, a także braku stosowania przepisów prawa przez organy władzy publicznej"-wskazał wiceszef komisji. W ocenie parlamentarzysty zawiodły sądy, prokuratura i kuratorzy sądowi, gdyż w momencie powstania firmy jej szef, Marcin P. był osobą karaną. 

"Bezkarna działalność Amber Gold nie byłaby możliwa bez błędów prokuratury"-mówił poseł Krajewski, który przypomniał, że sam były prokurator Andrzej Seremet zeznał, że postrzega tę sprawę jako swoją największą porażkę. 

Komisja jednoznacznie negatywnie oceniła też funkcjonowanie aparatu skarbowego wobec Amber Gold.

"Spółka nie płaciła podatków , ale nie niosło to konsekwencji. Słabość państwa wobec podmiotów z grupy Amber Gold widać było też na przykładzie służb specjalnych"-zaznaczył poseł sprawozdawca. 

Wiceszef komisji śledczej wskazał ponadto, że brakowało należytej koordynacji służb, a koordynator służb Jacek Cichocki wprowadził w błąd Sejm, że ABW zajmowała się Amber Gold dopiero od 2012 roku. Ponadto – dodał – gdy szef ABW Krzysztof Bondaryk przedstawił najważniejszym osobom w państwie notatkę, że Amber Gold może być piramidą finansową, nie było na to odpowiedniej reakcji, a np. otoczenie prezydenta Bronisława Komorowskiego zapoznało się z treścią tej notatki dopiero po 35 dniach.

Nieprawidłowe i nieetyczne – powiedział Krajewski – było też zaangażowanie polityków w grupę Amber Gold, zwłaszcza polityków PO, czego przejawem było ciągnięcie samolotu OLT–Express – podczas otwarcia nowoczesnego terminalu na UEFA Euro 2012 – przez polityków tego ugrupowania na lotnisku w Gdańsku. Jarosław Krajewski dodał, że w toku prac komisji śledczej ujawniono również "nieprawidłowe i nieetyczne zaangażowanie wysokich funkcjonariuszy, w tym prominentnych polityków PO, w uwiarygadnianie działalności podmiotów z Grupy Amber Gold". 

"W ocenie komisji ws. Amber Gold Donald Tusk nie zapewnił koordynacji prac organów administracji rządowej. Nie wydał żadnych formalnych poleceń podległym sobie organom administracji rządowej w celu podjęcia i koordynacji działań mających na celu przerwanie przestępczego procederu"-wskazał poseł PiS. Krajewski zaznaczył, że były premier, jak wynika z ustaleń komisji, nie wykonywał osobiście  jakichkolwiek czynności nadzorczych nad ABW i CBA, jak również nie wydawał żadnych wiążących wytycznych i poleceń szefom tych służb, ani nie zażądał od nich informacji i opinii.

"Ówczesny premier nie przejawiał zainteresowania działalnością służb specjalnych wobec piramidy finansowej, (...) ws. Amber Gold Donald Tusk nie korzystał ze swoich ustawowych prerogatyw w zakresie żądania od szefa ABW informacji związanych z planowaniem i wykonywaniem powierzonych zadań"- relacjonował poseł sprawozdawca.

Krajewski mówił też, że w toku prac komisji ustalono, iż funkcjonariuszom ABW z Gdańska grożono zarzutami za utrudnianie śledztwa, gdyby podejmowali samodzielne czynności operacyjno-rozpoznawcze w wątku dotyczącym faktycznej współpracy Michała Tuska z liniami OLT Express.

Wiceszef komisji podkreślił, że w toku prac udało się również dokonać szeregu istotnych ustaleń, które pomogły innym organom w prowadzeniu postępowań ws. Amber Gold. Przykładem mogą być  liczne zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby z najbliższego otoczenia szefa spółki, Marcina P. Jarosław Krajewski zwrócił uwagę, że wielu świadków pierwszy raz zeznawało ws. Amber Gold dopiero przed komisją śledczą, gdyż wcześniej nie byli wzywani przez organy stojące na straży praworządności, natomiast do roku 2015, kiedy koalicja PO-PSL utraciła władzę, "większość postępowań była umorzona lub odmawiano wszczęcia postępowania".

yenn/PAP, Fronda.pl