Donald Tusk znowu pokazał „klasę”. Byłemu premierowi odpowiadają najwidoczniej zachowania protestujących, których usprawiedliwia w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Naturalnie najwięcej miejsca w swoich wypowiedziach poświęcił jednak tradycyjnie już atakowaniu rządu PiS.
„Próba załatwienia tematu aborcji rękami Trybunału pani Przyłębskiej, ze świadomością, że to spowoduje nadzwyczajne emocje - bo nie trzeba mieć jakiejś intuicji, żeby wiedzieć, że ludzie musieli zareagować w ten sposób na tę sytuację - a więc świadomość, że w środku pandemii prowokuje się ludzi do wyjścia na ulicę, to jest po prostu polityczne łajdactwo”
- mówi Tusk w rozmowie z „Wyborczą”.
Dalej dodał:
„A łajdactwo dlatego, że to dotyczy nie tylko kwestii politycznych i ideologicznych, nie tylko kwestii aborcji jako takiej, ale dotyczy także zdrowia i życia tysięcy Polaków”.
Zdaniem byłego premiera, rząd PiS niemal nic nie zrobił przez wiele miesięcy aby przygotować Polskę na drugą falę pandemii. Stwierdził:
„Tutaj rzeczywiście cisną się na usta wyłącznie bardzo mocne słowa. To świadczy przede wszystkim o głębokiej demoralizacji Kaczyńskiego i całej jego ekipy”.
Tusk przyznał, że… szanuje „wysiłek” liderów i liderek Strajku Kobiet. Usprawiedliwiał też to, z czym mamy do czynienia w trakcie protestów:
„W pewnym momencie ludzie o bardzo różnych poglądach i z bardzo różnych powodów odnaleźli wspólnotę. I ta wspólnota wyraża się też w tym bardzo radykalnym słownictwie protestu, ale w jakimś sensie uzasadnionym. Nie mówię teraz o estetyce, tylko o istocie politycznej tego nowego języka”.
dam/"Gazeta Wyborcza",Fronda.pl