Donald Trump zorganizował pierwszy wiec powyborczy, na którym podtrzymał swoje twierdzenia o tym, że w rzeczywistości wygrał wybory oraz skrytykował Joe Bidena.

Przegrane przez siebie wybory prezydenckie Trump określił mianem "skradzionych".

- Wygraliśmy te wybory z ogromną przewagą. Ja to wiem, wy to wiecie i fake news media też to wiedzą - mówił Trump w trakcie wiecu w Wellington niedaleko Cleveland (Ohio).

Zapowiedział także, że "nigdy nie porzuci walki o prawdę" na temat wyborów. Wszystko po to, by Republikanie, a być może także sam Trump, mogli ponownie wygrać.

- W 2024 r. być może nie będziemy mieli już w ogóle kraju - stwierdził Trump. Wymieniał także rzekome przypadki fałszerstw wyborczych.

Skrytykował także bardzo ostro administrację Joe Bidena, określając ją mianem "totalnej i kompletnej katastrofy".

- Przestępczość szybuje w górę, nielegalni imigranci zalewają nasze granice (…) szkoły (…) są lewicowymi obozami indoktrynacji (…) Chiny, Rosja i Iran upokarzają nas. Biden niszczy nasz kraj na naszych oczach - mówił Trump.

Oskarżył Bidena także o to, że ten swoją polityką osłabia ochronę granic USA, co zwiększa nielegalną imigrację.

- Inne kraje otwierają swoje więzienia, wysyłając ludzi na naszą granicę, bo tam nawet nikt ich nie sprawdza - twierdzi Trump.

Ponadto zdaniem Trumpa administracja Bidena daje się upokarzać innym krajom. Wskazywał, że miał "świetne relacje" z Putinem, Xi Jinpingiem oraz Kim Dzong Unem.

- Powiedziałem jej - mieliśmy dobre relacje, ona jest twarda i mądra, ale mieliśmy dobre relacje – Angela. Bronimy cię przed krajem, któremu płacicie miliardy i miliardy dolarów…Ona tylko się uśmiechała, bo wiedziała - zacytował swoje słowa wypowiedziane do Angeli Merkel odnośnie Rosji.

Trump już parę miesięcy temu zapowiadał, że ponownie wystartuje w wyborach prezydenckich. Wskazał już nawet swojego potencjalnego zastępcę - to Ron DeSantis, pochodzący z Republikanów gubernator stanu Floryda.

jkg/pap