Włamanie na serwer niezależnej.pl i umieszczenie tam komunikatu, który miał straszyć Polaków wojskami amerykańskimi, nie jest ani przypadkowym wybrykiem, ani sprawą błahą. Tym bardziej że zaatakowano wiele portali mających jakiś związek z pobytem sił USA w Polsce. Te działania nie są bez znaczenia dla bezpieczeństwa Polski. Chodzi o osłabienie poparcia dla pobytu na naszym terytorium armii Stanów Zjednoczonych, a przez to odsłonięcie polskich granic w razie ataku rosyjskiego. Trzeba być tego świadomym, bo zadania sił zbrojnych USA w Polsce mają charakter ściśle defensywny i w żaden sposób Rosji nie zagrażają, pod warunkiem, że ta nie zamierza nas atakować. Skoro te wojska Rosjanom przeszkadzają, należy założyć, że serio rozważają agresję na Polskę. Nie powinno to dziwić, znając historię naszego kraju i moskiewskiego imperializmu.

Jak tylko wrzuciłem na swojego Twittera informacje o hakerskim ataku na nasz portal, od razu zaczął się propagandowy szturm na mój twitterowy profil. Wiele wpisów było w najlepszym stylu rosyjskich służb: „Jak cię złapią za rękę, krzycz, że nie twoja”. Bagatelizowali ten fakt albo wprost pisali, że to nieprawda. Nie trzeba chyba dodawać, że wśród wpisujących było wielu wcześniejszych promotorów Konfederacji albo zażartych „obrońców” Polski przed zagrożeniem amerykańsko-żydowskim. Ogromna skala ruchu w internecie, wywołana rzekomym zagrożeniem ze strony ustawy 447, nie była tylko działaniem społecznym. Dzisiaj wiemy trochę więcej o mechanizmach wspierania tego ruchu z Moskwy. Rosjanie wykorzystują niesamowitą naiwność ludzi, w tym wielu patriotów autentycznie kochających Polskę, by użyć ich do walki z najżywotniejszymi interesami naszego kraju. To stary paradygmat działania sięgający jeszcze Targowicy. Kiedy czytam niektóre dokumenty z czasów upadku I Rzeczypospolitej, mam wrażenie, że widzę tę samą propagandę, jaka zalewa dzisiaj internet. Z dużą przykrością patrzę, jak wspierają to media prawicowe, a nawet te, które wydają się bliskie obecnemu obozowi władzy. Czemu to robią, nie wiem, ale szkodzą Polsce.

Każda część sceny politycznej ma swoje obsesje. Lewica ma walkę z CO2 (notabene czy ktoś odważy się powiedzieć, że 90 procent globalnego ocieplenia powoduje para wodna, a zaledwie kilka procent CO2? Z tych kilku procent dwutlenku węgla tylko niewielką część wytwarza człowiek). Jest nią też pacyfizm od zawsze wspierany przez „miłujący” pokój Kreml.

Prawicy funduje się etniczne obsesje. Skuteczne, bo waśni między narodami zamieszkującymi kiedyś Rzeczpospolitą jest tyle, że wystarczy na dziesiątki lat konfliktów. Mimo że był to kraj najbardziej tolerancyjny w Europie. Trzeba jednak pamiętać, że te emocje są wykorzystywane do szkodzenia przede wszystkim naszemu narodowi, a waśnie od zawsze były wspierane przez okupantów, szczególnie Moskwę.

Dlaczego „Gazeta Polska”, kluby „GP” i nasze media stały się głównym celem ataków? Bo uczą mądrego patriotyzmu, bez względu na cenę, jaką przyjdzie za to zapłacić.

Tomasz Sakiewicz

"Gazeta Polska" nr 26/2019 z dn. 26.06.2019 r.