Po dymisji Antoniego Macierewicza zapowiedziałem, że nie zagłosuję na Andrzeja Dudę. Powodem była nie sama dymisja, lecz fakt, że przyczyną sporu był generał pracujący w BBN, do którego, najdelikatniej mówiąc, zaufania nie miałem.

Powiedziałem więc wyraźnie, że zmienię zdanie, jeżeli generał odejdzie z BBN. Tak się wiele miesięcy temu stało. To, że zrobiono to bez fajerwerków, jest sprawą drugorzędną. Nie należałem do największych krytyków prezydenta, kiedy wetował część ustaw sądowych. Uważałem jednak, że musi zaproponować coś w zamian. Wiele z obecnie wprowadzanych rozwiązań jest jego pomysłu. Można powiedzieć, że słowa dotrzymał. W sprawach polityki zagranicznej Andrzej Duda jest kontynuatorem polityki Lecha Kaczyńskiego. To jego największy atut jako głowy państwa. Ma ogromne sukcesy w polityce atlantyckiej, a szczególnie w relacjach z USA. W trudnej sytuacji odbudowuje więzi państw Międzymorza.

Po stronie jego przeciwników nie ma kogoś, kto byłby w stanie zapewnić nam niezbędne minimum dla ewentualnego poparcia. Nie jestem w stanie znaleźć istotnej różnicy pomiędzy konkurentami obecnego prezydenta. Dotyczy to również niestety kandydata konfederatów. Wyraźnie widać, że w tym wypadku ten ultraprawicowy projekt ma tylko jeden cel: ułatwić przejście do drugiej tury Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. Prawdopodobnie gdyby nie podział głosów, Duda wygrałby w pierwszej turze. W drugiej wszyscy kandydaci solidarnie go zaatakują. Tylko w ten sposób opozycja widzi szansę na wygraną. Ten plan nie jest możliwy bez głosów Konfederacji w obu turach. Przekonają się Państwo, że będą one kierowane tak, by przynajmniej Dudy nie poprzeć. Radość Romana Giertycha po wyborze Krzysztofa Bosaka nie była przypadkowa. Dlatego ważne jest, by Andrzej Duda wygrał w pierwszej turze. Ten wysiłek jest niezbędny.

W polityce nie ma sytuacji idealnych. Liczy się jednak ostateczny efekt. Ten efekt jest bardzo dobry. Polska nie miała tak dobrej sytuacji międzynarodowej, wewnętrznej i ekonomicznej od początku XVII wieku. Powoli odbudowujemy swoją pozycję i mamy coraz silniejszą gospodarkę. Nie jest jednak aż tak dobrze, że możemy sobie odpuścić. Największą słabością obecnej sytuacji jest to, że zmiany są odwracalne. Niestety, ciągle łatwo odwracalne. Trzeba obecną dopiero zaczętą kadencję Sejmu spokojnie dokończyć, by dostatecznie umocnić polskie sprawy. Bez współpracującego z rządem prezydenta będzie to bardzo trudne. Sprawy polskie muszą iść zawsze przed własną dumą.

Tomasz Sakiewicz

"Gazeta Polska", 19 II 2020