Tomasz Wandas, Fronda.pl: Minister Ziobro powiedział, „Prezydent musi wybrać: albo wielkość, albo groteska”. O co toczy się gra? Czyli zdaniem ministra jak na razie prezydent tkwi w grotesce?

Tomasz Sakiewicz, szef Gazety Polskiej: Ja osobiście apeluję, aby nie nakręcać tej sprawy. Prezydent przejął odpowiedzialność za przygotowanie nowej ustawy. Jarosław Kaczyński skrytykował jego decyzję, ja również nie byłem z niej zadowolony, ale na tym koniec. Jeżeli będziemy podgrzewać nastroje to poróżnimy ludzi i postawimy prezydenta w takiej sytuacji w której będzie mu bardzo trudno przygotować nową ustawę i przeprowadzić reformę.

Dzisiaj trzeba przede wszystkim doprowadzić do pracy i skończyć ustawę, a nie szukać winnych, bo być może winnych byłoby znacznie więcej niż tylko prezydent.

Naszym celem powinno być doprowadzenie do radykalnej reformy sądownictwa.

Czyli myśli Pan, że w tej chwili nie powinniśmy zabierać zdania i powinniśmy spokojnie czekać, tak?

Zdanie można zabierać, ja apeluję o wytonowanie emocji. Prezydent postąpił źle, bo inaczej można było poprawiać tę ustawę, niż ogłaszając weto. Jednak fakt, że ustawa zawierała błędy nie było winą prezydenta.

Co zatem powinniśmy robić, szczególnie co powinni robić przedstawiciele mediów aby tą ustawę doprowadzić do skutku, aby pojawiła się zgodnie z oczekiwanym terminem?

Jako media i kluby weszliśmy do komitetu pt. „żądamy reform”, zbieramy podpisy (mamy ich już trzydzieści tysięcy) w wersji elektronicznej, od wczoraj drukujemy egzemplarze w wersji papierowej. Kluby będą zbierać te podpisy pod kościołami i w wielu innych miejscach. Chcemy uzbierać ponad milion podpisów, może dwa miliony. Uzbierajmy je i pokażmy, że poparcie społeczne jest po stronie tych, którzy chcą reform.

Dlaczego Pana zdaniem warto podpisać się pod tą inicjatywą?

Warto, ponieważ próbowano stworzyć wrażenie, że Polacy są przeciwni reformie sądownictwa, co jest absolutnym kłamstwem – pokazują to sondaże. Bardzo wiele osób w naszym środowisku chciało protestować – nie zgodziliśmy się na te strajki tylko ze względu na bezpieczeństwo. Starcie dwóch różnych demonstracji mogłoby skończyć się nieprzewidywalnie, dlatego postanowiliśmy odpuścić. Pokażmy to poparcie społeczne w podpisach.

Gdzie poza kościołami będzie można złożyć te podpisy?

Najprościej kupić Gazetę Polską Codziennie, w niej znajdą państwo formularz do podpisu, który można wypełnić np. ze znajomymi, rodziną, po czym trzeba przesłać go na adres naszej redakcji.

Jakiego odzewu się spodziewacie, wspomina Pan o milionie, nawet o dwóch. Myśli Pan, że jest to możliwe?

Patrząc na odzew po pierwszych dwóch/trzech dniach w wersji elektronicznej (kiedy nie jest to proste) zebraliśmy ponad sześć tysięcy podpisów, zdaje się, że jest to absolutnie realne.  

Jaki byłby to sygnał dla Polaków, a jaki dla elit zachodnich, gdyby faktycznie udało się ten milion czy dwa zebrać?

Będzie to sygnał dla tych, którzy chcą reform, że nie są sami, a dla władzy, że te reformy musi przeprowadzić. Władza będzie musiała skończyć z przepychankami słownymi na rzecz konkretnej pracy nad reformą. PiS i prezydent muszą się z sobą w tej kwestii porozumieć.

Czyli jednym słowem dzięki min. tego typu inicjatywie prawdopodobieństwo, iż prezydentowi uda się w ciągu dwóch miesięcy przedstawić projekty wzrośnie?

Na pewno. Przepychanki takiego prawdopodobieństwa nie zwiększają, robią to konkretne inicjatywy. Trudo, aby popychany, szturchany prezydent godził się na jakąkolwiek pracę. Andrzej Duda to prezydent Polski, nie możemy go obrażać, ale też musimy wymagać od niego dotrzymania słowa, co będziemy bezwzględnie egzekwować. 

Nie ustąpiłby Pan?

Ja nie ustąpię, domagam się od prezydenta dobrej ustawy, a od wszystkich pozostałych umiejętności współpracy.

Dziękuję za rozmowę.