Tomasz Komenda, który odsiedział za kratami 18 lat za zbrodnię, której nie popełnił, kontynuuje walkę o sprawiedliwość. Mężczyzna przyjechał dziś do prokuratury, aby złożyć zeznania w śledztwie w sprawie nieprawidłowości w toczącym się przeciwko niemu postępowaniu. 

"Chciałbym, by to się w końcu skończyło, abym mógł normalnie żyć"- podkreślił 42-latek w rozmowie z dziennikarzami. Komenda, który został niewinnie skazany na 25 lat więzienia przyznaje, że cała sytuacja bardzo dużo go kosztuje, musi wciąż przyjmować tabletki uspokajające, czuje się jednak na siłach, aby dziś zeznawać. 

"Przesłuchania dużo mnie kosztują. Mam nadzieję, że w końcu zdołam opowiedzieć o tym, co się ze mną działo w zakładzie karnym przez 18 lat"- powiedział mężczyzna.

Jak wyznał w rozmowie z dziennikarzami, liczy na ukaranie winnych. Pytany, czy nie boi się pozwu od osób, które oskarżył o to, że spędził przez nie 18 lat w więzieniu, odpowiedział:

"Żadnego pozwu się nie boję, bo to ja tutaj rozdaję karty, a nie policjanci, którzy mnie osadzili na ławie oskarżonych". 

W połowie marca Tomasz Komenda, oskarżony o gwałt i morderstwo na nastolatce, wyszedł na wolność, a miesiąc później uniewinnił go sąd najwyższy. Spędził w więzieniu 18 z zasądzonych 25 lat. Niewinnie skazany domaga się teraz 18 mln zł odszkodowania, przede wszystkim jednak chciałby normalnie żyć. 

yenn/TVN24, Fronda.pl