Pomysł “testamentu życia” może sprawiać wrażenie, jakby przekazywał ci kontrolę nad tym, co się stanie, gdy tymczasowo lub trwale nie będziesz mógł podejmować decyzji medycznych we własnej sprawie. W praktyce jednak sytuacja nie jest taka prosta.

Testament życia amerykańskiego aktora Gary’ego Colemana brzmiał, że w przypadku nieodwracalnej śpiączki miał on być utrzymywany przy życiu przez co najmniej 15 dni. Jednak była żona aktora, którą wyznaczył na wykonawczynię decyzji medycznych w jego sprawie, poleciła lekarzom odłączenie respiratora jeden dzień po tym, jak miesiąc temu zapadł w śpiączkę. Umarł na wylew krwi do mózgu.

Może wydawać się dziwne, że była żona decyduje o życiu i śmierci, jednak eksperci twierdzą, że nie jest to przypadek odosobniony, gdyż to pełnomocnik ds. opieki zdrowotnej określa, czego pacjent by sobie życzył. Ów pełnomocnik upoważniony jest do rozmowy z lekarzem w imieniu pacjenta, który nie może wyartykułować swoich życzeń. Osobę taką określa się w testamencie życia albo odrębnym dokumencie.

Testament życia określa właśnie rodzaj terapii lub opieki medycznej, której pacjent chciałby zostać w takiej sytuacji poddany. Zawiera zasadniczo wskazówki dla lekarza. W różnych stanach USA obowiązują różne przepisy określające wagę testamentu i zakres upoważnień dla pełnomocnika.

Co najwyżej 30 proc. Amerykanów wypełniło testament życia – mówi Kathy Brandt, wiceprezes ds. innowacji i dostępu w amerykańskiej Krajowej Organizacji Hospicjów i Opieki Paliatywnej.

Zdaniem ekspertów na ogół jednak sam testament życia nie wystarcza, by wydać bezpośrednie zarządzenie o leczeniu. - Składa się gołosłowne deklaracje na rzecz ważności tego, czego chciał pacjent, jednak w praktyce testament życia nie jest zwykle dość konkretny w danej sytuacji – mówi dr Jack Freer z wydziału medycyny wewnętrznej na Uniwersytecie w Buffalo. - Zwykle pacjent, który zapisał swoje żądania, nie mógł przewidzieć dokładnie sytuacji, w jakiej się znajdzie – kontynuuje. – Decyzje o leczeniu w testamencie życia prezentują zwykle podstawowe wartości i cele, jednak ostatecznie wszystko zależy od pełnomocnika, szczególnie w stanach takich jak np. Nowy Jork, gdzie uzyskuje on duże upoważnienie – wyjaśnia.

- W Wirginii pełnomocnik ma postępować zgodnie z testamentem życia, jeżeli taki istnieje, ale i tak pozostaje miejsce dla interpretacji – mówi adwokat Helen Cohn Needham.

- Wielu pacjentów wolałoby właściwie, żeby to wybrani przez nich pełnomocnicy podejmowali decyzję, nawet jeżeli różni się ona od tego, czego chcieliby sami – tłumaczy Freer.

- Osoba pragnąca zaplanować swój koniec życia ma wiele spraw do przemyślenia przy pisaniu testamentu życia – mówi Needham. – Co w przypadku, gdyby pacjent miał być tymczasowo podłączony do respiratora? Gdyby dostał demencji lub udaru i nie mógł wykonywać podstawowych funkcji? Co zrobiłby w przypadku zapadnięcia w śpiączkę – jeżeli lekarze nie mają pewności, czy się obudzi? – pyta retorycznie.

Testament życia Colemana mówi, że należy przerwać podtrzymywanie życia, jeżeli dwóch lekarzy zdecyduje, że „mój stan jest niewyleczalny, terminalny, a moja śmierć spodziewana w ciągu 12 miesięcy” albo jeżeli lekarze „zdiagnozują, że spędziłem w śpiączce co najmniej 15 dni i że jest ona nieodwracalna, co znaczy, że nie ma uzasadnienia, by sądzić, że odzyskam przytomność.”

Zdaniem ekspertów każdy powinien mieć przynajmniej pełnomocnika ds. opieki zdrowotnej. Tak na wszelki wypadek. - Większy problem nie leży w tym, kiedy leczyć, a kiedy nie. Główny problem jest następujący: czy wyznaczyłeś kogoś, żeby zdecydował za ciebie i czy omówiłeś to z nim – mówi Needham. - Pełnomocnikiem ds. zdrowia powinien być ktoś, kto podziela twoje przekonania i komu ufasz, że uszanuje twoje wybory – klaruje Brandt.

Zdarzały się też przypadki, nie tylko w telewizyjnych serialach o szpitalach, w których wola pełnomocników nie jest wykonywana albo jest kwestionowana – mówi Brandt. Testament życia jest szczególnie ważny, jeżeli sprawa trafi do sądu – dodaje.

Szczególnym aspektem przypadku Colemana, który wzbudził sensację, był fakt, że on i Price nie byli już małżeństwem – mówi Brandt. – W przypadku zdarzenia życiowego takiego jak małżeństwo, rozwód lub śmierć w rodzinie powinieneś ponownie przejrzeć swój testament życia, żeby sprawdzić, że nadal wyznacza [na pełnomocnika'/> osobę, którą najbardziej widziałbyś w tej roli w sytuacji, w której nie mógłbyś zabrać głosu we własnej sprawie – radzi.

- Jeżeli jesteś pełnomocnikiem innej osoby w rozstrzygającej sytuacji, weź pod uwagę jakość życia, jaką może osiągnąć bliska ci osoba w danych okolicznościach, a także czy dobrze by się z tym czuła – doradza pani wiceprezes, Kathy Brandt.

MJ/CNN.com

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »