Niekontrolowany napływ migrantów do Europy nie jest wyłączną przyczyną wzrostu zagrożenia terrorystycznego na Starym Kontynencie. O ile w ujęciu krótkoterminowym kluczowe znaczenie miała infiltracja fali uchodźców i migrantów przez terrorystów, o tyle w ujęciu długoterminowym głównym źródłem rozwoju dżihadyzmu w Europie jest tolerancja dla salafizmu. Dla Polski ma to ogromne znaczenie, gdyż jednym z głównych centrów salafizmu w Europie są Niemcy i już widać pierwsze efekty eksportu tej ekstremistycznej ideologii zza Odry do Polski - pisze Witold Repetowicz.

Ideologia salaficko-wahabicka opiera się na negacji demokracji i odrzuceniu całego systemu, na którym zbudowany jest porządek społeczno-polityczny w Europie. Salafici dążą do wprowadzenia totalitarnego systemu religijnego, w którym prawem jest szariat, a cała władza (ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza) jest w rękach sądów szariackich. Pozycja „niewiernych” jest określona zgodnie z ich radykalną interpretacją Koranu i hadisów, taką jaka stosowana jest w praktyce w Arabii Saudyjskiej czy Państwie Islamskim. Oczywiście, odrzucając demokrację, wykluczają również udział w wyborach (tak było m.in. w Tunezji), więc ich dążenie do przejęcia władzy opiera się na przesłance zdobycia jej siłą.

Niestety, choć służby specjalne w wielu krajach europejskich, w tym w Niemczech, doskonale sobie zdają sprawę z planów salafitów, z ich związków z dżihadystycznym terroryzmem w Europie, a także werbowaniem, finansowaniem i „reimportem” (sprowadzaniem spowrotem niektórych dżihadystów z Bliskiego Wschodu do Europy) terrorystów, to nie podejmuje się wystarczających działań, by zdelegalizować organizacje propagujące tę ideologię. W Niemczech dopiero od 2012 r. zaczęto delegalizować i wpisywać na listę organizacji terrorystycznych niektóre ugrupowania salafickie, którym udowodniono związki z syryjskimi dżihadystami. Większość salafitów może jednak działać dalej.

Ekspansja salafizmu zaczęła się w połowie lat 70. i była stymulowana ogromnymi funduszami przeznaczanymi na to przez Arabię Saudyjską, która do dziś pozostała głównym sponsorem tej ideologii. Ocenia się, że za panowania króla Fahda (1982-2005) na jej eksport wydano ponad 75 mld dolarów. Pieniądze te przeznaczano na budowę szkół koranicznych, wydawnictw, a także finansowanie religijnej edukacji w Arabii Saudyjskiej dla muzułmanów z krajów, w których panowała dotąd zupełnie inna interpretacja islamu.

To wszystko powoli doprowadziło do przekształcenia niewielkiej sekty, jaką był salafizm-wahabizm do początków XX w., w znaczący nurt islamu w świecie. Strategii tej sprzyjała „zimna wojna”, w czasie której zagrożenie islamskim ekstremizmem było niedostrzegalne, zwłaszcza, że Zachód był atakowany terroryzmem o różnym podłożu ideologicznym, ale nie było wśród nich dżihadystów (terroryzm propalestyński czy panarabski nie miał z dżihadem nic wspólnego). Pierwsze ataki terrorystyczne w USA i Europie o podłożu stricte dzihadystycznym miały miejsce dopiero w połowie lat 90. 

Terrorystyczna aktywizacja salafitów zbiegła się ze stworzeniem w Arabii Saudyjskiej Ministerstwa Spraw Islamskich. Panujący Saudowie postanowili w ten sposób skanalizować konserwatywny opór wahabickich duchownych wobec obecności obcych wojsk na Półwyspie Arabskim i skierować ich aktywność na eksport dżihadu niż inicjowanie problemów na Półwyspie Arabskim. W ten sposób Saudowie jednocześnie zwalczali terroryzm Al Kaidy czy Bractwa Muzułmańskiego na swoim terenie i kierowali poprzez to ministerstwo strumień pieniędzy do organizacji, które pod pozorem działalności charytatywnej wspierały aktywność terrorystyczną przeciwko Zachodowi.

Ta ewolucja nie ma jednak znaczenia wyłącznie historycznego, gdyż podobny schemat zaczął być wdrażany w Polsce i to jest właściwy powód, dla którego póki co dżihadyści nie organizują zamachów terrorystycznych w naszym kraju. Chodzi o to, że pierwszym etapem w tym schemacie jest stworzenie zaplecza finansowo-organizacyjnego, a następnym – infekcja miejscowego islamu (zmiana jego charakteru z opartego na szkole hanafickiej na salafizm) i jego ekspansja. Chodzi przy tym nie tylko o bazowanie na muzułmańskich środowiskach imigranckich, ale również wykorzystywanie konwertytów. Konwersje wynikają albo z buntu, albo z pustki duchowej i bardzo często prowadzą do religijnego radykalizmu. Dopiero gdy dżihadystyczna sieć jest już utrwalona w strukturach miejscowego islamu, można przejść do trzeciego etapu – aktywności terrorystycznej oraz otwartego kwestionowania panującego systemu demokratycznego.

Wahabickie zainteresowanie Polską zaczęło się w 2003 r., gdy po sfinansowanej przez ówczesnego następcę saudyjskiego tronu króla Abdullaha operacji bliźniaczek syjamskich z Janikowa, otwarto w tym mieście finansowane przez Saudów Centrum Dialogu. Jednocześnie dynamicznie zaczęła się rozwijać powiązana z Bractwem Muzułmańskim Liga Muzułmańska w RP jako radykalna alternatywa dla Muzułmańskiego Związku Religijnego (opartego o środowisko polskich Tatarów). Bractwo Muzułmańskie wyrasta z innej tradycji niż salafici i jest skonfliktowane z Arabią Saudyjską, lecz nie zmienia to faktu, iż jego dalekosiężny cel jest identyczny – ustanowienie kalifatu obejmującego wszystkie tereny, gdzie mieszkają muzułmanie i wprowadzenie w nim rządów prawa szariatu. Zjednoczone Emiraty Arabskie na opublikowanej w listopadzie 2014 r. liście organizacji terrorystycznych umieściły nie tylko samo Bractwo Muzułmańskie, ale i powiązane z nim organizacje i fundacje (formalnie charytatywne), działające w Europie i często mające tu status głównej reprezentacji lokalnych muzułmanów.

CZYTAJ DALEJ NA DEFENCE24.PL