Jak ustaliła hiszpańska policja, zamachy w Barcelonie miały mieć o wiele większy zasięg. Zginąć mogło nie kilkanaście, ale nawet kilkaset osób.
Jak ustalili śledczy, pierwotnie zamach, do którego doszło w Barcelonie, miał mieć zupełnie inny przebieg. Scenariusz z furgonetką wjeżdżającą w tłum ludzi na promenadzie był rozwiązaniem zastępczym. Według początkowych założeń terroryści mieli użyć bomby zwanej "matką szatana" i chcieli zniszczyć słynną świątynię Sagrada Familia.
Zamachowcy chcieli użyć ładunku TATP, czyli trimerycznego nadtlenku azotu. Jest to bardzo niebezpieczny materiał, bardziej niebezpieczny, niż trotyl.
Śledczy z Hiszpanii znaleźli ładunki w domu w Alcanar, gdzie mieściła się siedziba islamistycznych fanatyków.
Zamachowcy mieli podjechać pod Sagrada Familia vanem wypełnionym butlami z gazem, a następnie doprowadzić do ich wybuchu, wykorzystując właśnie TATP.
Dziś w Sagrada Familia odbywa się msza święta w intencji ofiar zamachów.
Este momento en la #SagradaFamilia pic.twitter.com/Wp8e0PLPo7
— Marcelo A. Moncayo (@marcelomoncayo) 20 sierpnia 2017
daug/niezalezna.pl