Trudno nie dostrzec, że ta próba samobójcza związana jest – jak wiele innych zaskakujących wydarzeń – z tragedią smoleńską, a także z próbującymi dociekać prawdy o niej dziennikarzami. Konferencja, w której przerwie prokurator Mikołaj Przybył strzelił sobie w głowę, dotyczyła nieprawidłowości w śledztwie prokuratury wojskowej o przeciek do mediów ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Podpułkownik Przybył, zdenerwowany, podkreślał, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem. A wiemy, że dzisiaj po południu miały być ogłoszone decyzje Andrzeja Seremeta w sprawie prokuratorów wojskowych z Poznania.

 

Wszystko to razem budzi masę wątpliwości. Trzeba się pytać o sytuację w prokuraturze wojskowej, o to, czy i kto, a także w jaki sposób naciskał na prokuratorów? Trudno uwierzyć bowiem, by oficer i prawnik strzelał sobie w głowę z powodu chwilowej niedyspozycji. O wiele bardziej prawdopodobne jest, choć oczywiście dowodów na to brak, przypuszczenie, że na wojskowych prokuratorów od samego początku naciskano, wymuszano na nich rozmaite decyzje, a teraz próbuje się zrzucić całą winę na nich. Mogło być również tak, że panowie mają już dość ukrywania niewygodnych faktów, albo wiedzą tyle, że stają się ofiarami innego typu nacisków. Czy tak jest, tego oczywiście nie wiemy, ale naszym obowiązkiem jest szukać odpowiedzi na te pytania... A nie udawanie, że nic istotnego się nie stało, a jedynym problemem jest chwilowa niedyspozycja psychiczna jednego prokuratora w randzie podpułkownika.

 

Tomasz P. Terlikowski

 

Przeczytaj również:

 

Prokurator postrzelił się na konferencji prasowej

 

Oświadczenie prokuratora Mikołaja Przybyła

 

Karnowski: Słowa prokuratora Przybyła to dzwonek alarmowy

 

Sumliński: Przekroczona została kolejna granica

 

Warzecha: To, że w samobójstwie fizycznie nikt nie pomaga, nie oznacza, że nikt do niego nie nakłaniał