Zacznijmy od kilku wyjaśnień informacyjnych. Ojciec święty jasno i zdecydowanie podkreślił, że nie ma możliwości nie tylko święcenia kobiet na prezbiterów czy biskupów, ale nawet na to, by kobiety (świeckie czy konsekrowane) głosiły kazania i homilie w czasie mszy świętej. Każda Eucharystia, przypominał papież, choć podzielona na różne fazy, jest jednak jedną liturgią, której przewodniczy Chrystus w osobie kapłana.Dalej zaś przestrzegał siostry zakonne przed „pokusą feminizmu”.

I dopiero po tej, dość jednoznacznej wypowiedzi, przyszedł czas na pytania. W ich trakcie jedna z zakonnic, sformułowała wniosek o zbadanie możliwości dopuszczania kobiet do diakonatu stałego na wzór Kościoła antycznego. Papież zauważył, że rola tak zwanych diakonis w pierwotnym chrześcijaństwie nie jest całkiem jasna. „Zapytam się Kongregacji Nauki Wiary, czy zostały przeprowadzone badania na ten temat, i polecę ustanowić oficjalną komisję, która zajmie się tą sprawą. Myślę, że Kościół skorzysta na wyjaśnieniu tej kwestii” – odpowiedział Ojciec Święty. I trudno się nie zgodzić z taką opinią. Niewątpliwie wszyscy skorzystamy na jasnym stwierdzeniu Kongregacji Nauki Wiary, że diakonat, tak jak prezbiterat nie jest dla kobiet. Warto przecinać bezsensowne dyskusje.Dotychczasowe stanowiska papieskie dotyczyły prezbiteratu i święceń biskupich, i choć Międzynarodowa Komisja Teologiczna, jasno wskazała, że nie da się traktować starożytnych diakonis, jak współczesnych diakonek, to warto zamknąć ową dyskusję.

Warto jednak, zamiast skupiać się na niejasnej zapowiedzi komisji, skupić się na słowach o pokusie feminizmu (papież mówił też o pokusie klerykalizmu i tych słów także bym nie lekceważył), jaka dotykać ma część sióstr zakonnych. Te słowa szczególnie mocno dotyczą zachodnich zgromadzeń zakonnych. Tam część z zakonnic w istocie uprawia feminizm w szatach duchownych (a w zasadzie nawet bez nich, bo przecież strój duchowny jest patriarchalnym zniewoleniem). Postulaty włączania w posługę diakońską sióstr zakonnych (które stały się podstawą odpowiedzi papieża Franciszka) to właśnie element tego zjawiska. I tak się składa, że zakony i zgromadzenia żeńskie, który poszły w takim właśnie kierunku wymierają. Nie mają powołań. Te ostatnie są zaś tam, gdzie siostry zakonne odkryły na nowo charyzmat swojego powołania i cieszą się kobiecością, zamiast za wszelką cenę próbować naśladować i zastępować mężczyzn, także w ich kapłańskiej czy diakońskiej posłudze. I właśnie to jest powód, dla którego można spokojnie odrzucić dziwaczne pomysły, bowiem zostały one zweryfikowane przez owoce.

Tomasz P. Terlikowski