Nie może być zgody na takie zachowanie i takie traktowanie osób o odmiennych poglądach politycznych. Nie wiem, co się stało, ale właśnie jesteśmy świadkami dna. Bagna. Standardy polityczne sięgnęły bruku, a w zasadzie rynsztoku. Język rynsztoka wszedł na salony i tak bardzo się tam rozpanoszył, że stępiliśmy nasz słuch. „K…y” i inne „przecinki” są tak powszechne, że już nawet nie reagujemy. A jak ktoś zbierze się na odwagę i zareaguje, to usłyszy jeszcze więcej wyzwisk. Tym razem pod swoim adresem. Lepiej siedzieć więc cicho.

Gdzieś zagubiliśmy wrażliwość, już nie tylko moralną, ale jakąkolwiek. Wrażliwość na drugiego człowieka. Nie jest już wstydem i obciachem napisanie do obcej osoby wiadomości i maila pełnego inwektyw, tylko dlatego, że osoba ta ma inne poglądy, inaczej myśli. Zresztą nikt już dziś z poglądami nie dyskutuje, bo i po co. Od razu wylewa się wiadro pomyj. Bo tak. Po prostu. Trzeba dać upust swoim złym emocjom. A że się kogoś rani, dotyka, obraża. To już pikuś. Na chwilę czasem przychodzi opamiętanie, jak media doniosą np. o jakimś samobójstwie pod wpływem internetowego hejtu. Zwłoki jeszcze nie zdążą ostygnąć, grób nadal jest otwarty, a hejter nie próżnuje.

Skoro i tak nie ma żadnych standardów, to już w zasadzie wszystko jedno, czy „parę ciepłych słów” ktoś napisze pod adresem osoby, z którą się nie zgadza, czy powie jej to prosto w oczy, jak Paweł Kukiz Katarzynie Hejke.

Czas skończyć z mitem, że politycy czy artyści to święte krowy. Już tak bardzo uwierzyli w swoją świetność, że czują się bezkarni. Mogą obrażać, rzucać obelgi, a włos im z głowy nie spadnie. Oto byliśmy świadkami sytuacji, w której granice nie tylko dobrego smaku, ale przede wszystkim dobrego wychowania zostały przekroczone. Za „mowy nieprzyzwoite” – jak mawiał  Arystoteles – trzeba ponieść karę. Autor „Polityki” postuluje „odjęcie praw honorowych”. Ktoś, kto kobietę nazywa „k..ą”, nie jest godny, by mu rękę podawać.

Jeśli Paweł Kukiz zachował jeszcze minimum męskości, jeśli chce pokazać swoim córkom, jak powinien się zachować prawdziwy mężczyzna, powinien publicznie dziennikarkę przeprosić. Z bukietem czerwonych róż. Nie kręcić, nie wymyślać durne usprawiedliwienia, nie straszyć dziennikarzy. Pokajać się i przeprosić. Prawdziwego mężczyznę na taki gest stać. Wszak, jak mawawaił klasyk, prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy. 

 

Małgorzata Terlikowska