Informacja o tym, że w trumnie Lecha Kaczyńskiego znajdują się ciała dwóch innych osób jest szokująca.

Wszyscy pamiętają te sceny. Donalda Tuska składającego ręce jakby trzymał ster i śmiejącego się z Władimirem Putinem - miejmy nadzieję, że tylko tak to wyglądało… Potem publiczne podziękowania Ewy Kopacz za fantastyczną współpracę z rosyjskimi biegłymi, którzy jak okazuje się, wrzucali do trumien co popadnie. Wreszcie - krzyk podniesiony, aby nie dokonywać ekshumacji, teraz wiadomo dlaczego…

Każda informacja o nieprawidłowościach w pochówku tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem była bulwersująca. Nieposzanowanie ludzkich zwłok jest obce cywilizacji chrześcijańskiej, ich bezczeszczenie można uznać już swobodnie za barbarzyństwo. W takim przypadku, gdy wychodzi na jaw celowe działanie, nabiera to dodatkowego wydźwięku.

Prokurator Marek Pasionek poinformował, że w trumnie śp. Lecha Kaczyńskiego znaleziono ciała dwóch innych osób. Obok takiego zdarzenia nie można przejść obojętnie. Profanacja zwłok polskiego prezydenta ma charakter symboliczny. Stawia nie tylko w niejasnym świetle intencje tych, którzy do tego się przyczynili, ale także tych, którzy na to pozwalali.

Rola jaką odgrywa w tym zdarzeniu Platforma Obywatelska oraz konkretni politycy tej frakcji - choćby Donald Tusk, czy Ewa Kopacz - premierzy tego kraju, jest kompletnie niezrozumiała z punktu widzenia polskiej racji stanu.

Pewne zaniedbania można zwalić na stres, nietypową sytuację, na którą nikt nie był przygotowany, czy nawet nadmierne zaufanie wobec strony przeciwnej. Jednak zezwalania na jawną kpinę z najwyższych organów Rzeczpospolitej - tego doprawdy zrozumieć nie sposób.

Tomasz Teluk