Minęły dokładnie 62 lata od wiosny r. 1938, gdy Siostra Faustyna po raz ostatni w klasztorze w krakowskich Łagiewnikach uczestniczyła w Triduum Paschalnym. Ciężko chora, wnet znalazła się znowu w szpitalu i tam spędziła swoją umiłowaną II Niedzielę Wielkanocy, oktawę uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. W tę właśnie niedzielę 1938 r. napisała w Dzienniczku:

«Dziś ofiarowałam się Panu powtórnie jako całopalna ofiara za grzeszników. Jezu mój, jeżeli już się zbliża koniec mojego życia — błagam Cię najpokorniej, przyjmij śmierć moją w zjednoczeniu z Tobą jako ofiarę całopalną, którą Ci dziś w przytomności umysłu i całą świadomością woli składam w potrójnym celu:

Pierwsze — aby dzieło miłosierdzia Twego rozeszło się na świat cały i aby święto Miłosierdzia Bożego zostało uroczyście zatwierdzone i obchodzone.

Drugie — aby grzesznicy uciekali się do miłosierdzia Twego, doznając niewysłowionych skutków tego miłosierdzia, a szczególnie dusze konające.

Trzecie — aby całość dzieła miłosierdzia Twego była wykonana według życzeń Twoich, i za pewną osobę, która dziełem tym kieruje...

Przyjmij, najlitościwszy Jezu, tę nieudolną ofiarę moją, którą Ci dziś złożyłam wobec nieba i ziemi, niech Twoje Najświętsze Serce, pełne miłosierdzia uzupełni, co mi w niej niedostawa, i ofiaruje Ojcu swemu za nawrócenie grzeszników. Pragnę dusz, o Chryste» (Dzienniczek, 1680).

To brzmi jak testament, ostatnie pragnienie wyrażone wobec Boga samego, pragnienie zawarte w darze, który składa przez Jezusa Chrystusa Ojcu Przedwiecznemu. Jej życie zakonne temu jednemu służyło: żeby nie było daremne dla ludzkości miłosierdzie Boże, które przyszło przez Krzyż, to jest mękę i śmierć Jezusa, i trwa przez Jego zmartwychwstanie mocą Ducha Świętego. Po to żyła i w tym pragnieniu świadomie przyjmowała śmierć, żeby — według słów św. Franciszka z Asyżu — «Miłość była kochana».

Przed niedzielą kanonizacji Siostry Faustyny czytam znów encyklikę Jana Pawła II — oczywiście o Bożym Miłosierdziu, Dives in misericordia. Czytam V rozdział poświęcony misterium paschalnemu: «Miłosierdzie objawione w Krzyżu i Zmartwychwstaniu». Tak czytam: «O czym mówi (...) ów Krzyż Chrystusa (...)? Mówi i nie przestaje mówić o Bogu-Ojcu, który jest bezwzględnie wierny swojej odwiecznej miłości do człowieka. O Bogu, który tak umiłował świat — a więc człowieka w świecie — 'że Syna swojego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne' (J 3, 16). Uwierzyć w Syna ukrzyżowanego, to znaczy 'zobaczyć Ojca' (por. J 14, 9), to znaczy uwierzyć, że w świecie jest obecna miłość i że ta miłość jest potężniejsza od zła jakiegokolwiek, w które uwikłany jest człowiek, ludzkość, świat. Uwierzyć zaś w taką miłość to znaczy uwierzyć w miłosierdzie. Miłosierdzie jest bowiem nieodzownym wymiarem miłości, jest jakby drugim jej imieniem, a zarazem właściwym sposobem jej objawiania się i realizacji wobec rzeczywistości zła, które jest w świecie, które dotyka i osacza człowieka, które wdziera się również do jego serca i może go 'zatracić w piekle' (Mt 10, 28)». I tak czytam dalej o miłości potężniejszej niż śmierć, potężniejszej niż grzech: «W tym eschatologicznym spełnieniu miłosierdzie objawi się jako miłość, podczas gdy w doczesności, w dziejach człowieka, które są zarazem dziejami grzechu i śmierci, miłość musi się objawiać nade wszystko jako miłosierdzie i wypełniać się również jako miłosierdzie. Program mesjański Chrystusa: program miłosierdzia, staje się programem Jego Ludu, programem Kościoła» (Dives in misericordia, 7 i 8).

Jaka jest konkluzja moich lektur w czasie przygotowania duszy na przyjęcie daru kanonizacji Siostry Faustyny? Taki jest wniosek: mesjański program Chrystusa dla Jego Kościoła jest «programem miłosierdzia!»

Przyjąć «program miłosierdzia» znaczy stać się apostołem Miłosierdzia Bożego i być nim coraz pełniej. Wniosek staje się zobowiązującym wezwaniem, imperatywem ufności do Miłosiernego Boga. Ufność wyrażona wyznaniem: «Jezu, ufam Tobie», jest dobrowolnym i pokornym, podsycanym wiarą i ożywionym miłością, wiernym i pracowitym oczekiwaniem łaski. Myślą, mową, wierną ofiarnością w modlitwach i czynach niech się wyraża niezłomna postawa człowieka, którego wszystkie pragnienia mieszczą się w tym jednym: niech Miłość będzie kochana! A formy czci Miłosierdzia Bożego podsuwane przez Siostrę Faustynę są tak integralne, spójne, że z prawej wiary wyniknie prawowierny kult.

Sobie to tłumaczę, żebym z placu św. Piotra odchodził jako apostoł Miłosierdzia Bożego, i tak próbuję zachęcać wszystkich, którzy w Kościele powszechnym — w krakowskich Łagiewnikach i wszędzie — będą Bogu dziękować i prosić Siostrę Faustynę, nową Świętą, o wstawiennictwo — dla nas i całego świata.

Kard. Franciszek Macharski

Metropolita krakowski

dam/opoka.org.pl